Wielkość współczynnika popytu do zaoferowanej podaży wynosiła tylko 3,42, co oznacza, że była najniższa od 2016 r. Główną przyczyną tak niskiego zapotrzebowania na dług Japonii było ograniczenie przez Bank Japonii swojej aktywnej obecności na rynku długu długoterminowego na rzecz zwiększonej obecności na rynku obligacji krótkoterminowych. Decyzja ta miała na celu powstrzymanie dalszego wypłaszczania się krzywej dochodowości. Sprawiło to, że dziesięcioletnie obligacje Kraju Kwitnącej Wiśni zyskiwały na rentowności, która we wtorek dochodziła do blisko -0,14 proc. Niski popyt w Japonii przełożył się również na wzrost rentowności tego dnia na rynkach europejskich czy amerykańskim. Takie zachowanie rynków pokazuje niewątpliwie, jak istotnymi graczami na rynku długu są w dalszym ciągu banki centralne i w jaki sposób brak ich pełnej obecności na którymś z tych rynków wpływa na nastawienie inwestorów na całym świecie. Efekt ten widoczny na rynkach rozwiniętych w zdecydowanie mniejszym stopniu dotknął rynku polskiego, który we wtorek, pomimo wzrostu rentowności dziesięcioletnich obligacji skarbowych o 6 pkt baz., zanotował najmniejszy relatywnie wzrost rentowności, po którym zresztą wrócił do wcześniej obserwowanych poziomów.