Od tego czasu kształtuje się nowa narracja, która może sprawić, że zauważalny spadek cen obligacji (wzrost rentowności) na rynkach bazowych będzie czymś więcej niż tylko korektą. W przypadku USA, coraz większa część inwestorów zaczyna dostrzegać przereagowanie wskaźnika PMI dla przemysłu obliczanego przez ISM. Znajduje to swoje odbicie w rynku: odkąd ten wskaźnik spadł poniżej bariery wzrostu równej 50 pkt, spółki cykliczne na giełdzie w Nowym Jorku zachowują się lepiej niż defensywne.
W dodatku 10-letnie stopy realne przełamały trend spadkowy rozpoczęty w październiku 2018 r. Wtóruje temu obraz płynący z realnej gospodarki – spadek dynamiki zatrudnienia nie wykracza na razie poza ramy cyklicznego. Jednocześnie dane o nowych wnioskach o kredyt hipoteczny, rozpoczęciach budów domów jednorodzinnych i pozwoleniach na budowę sugerują odbicie w budownictwie. Nie jest to typowy obraz dla przedednia recesji.
Inwestorzy czekający na impuls wzrostowy z Chin wciąż będą zawodzeni przez bliżej nieokreślony czas. Gospodarka chińska od I połowy 2018 r. jest w trakcie delewarowania i tamtejsze władze podkreślają potrzebę utrzymania ryzyka systemowego w ryzach i unikania zalania gospodarki tanim pieniądzem. Nacisk władz na marginalizację roli pożyczek udzielanych przez instytucje parabankowe osłabia impuls kredytowy, ale w długim terminie przyniesie bardziej transparentny system finansowy. Na razie, negatywne efekty są częściowo bilansowane przez relatywnie dobrze zachowujący się sektor nieruchomości.
Rynki mają więc przed sobą potencjalnie gwałtowną zmianę perspektyw, do niedawna ocenianych jako nie rokujących nadziei.
Konrad Konefał analityk, TFI PZU