Po krótkiej przerwie znów zaczęły się dywagacje na temat tego, czy ropa naftowa może przebić poziom 100 dol. za baryłkę. Kilka ostatnich dni przyniosło bowiem wzrost cen surowca. W ciągu tygodnia podskoczyły one o około 3 proc. W ubiegłym tygodniu odmiana ropy WTI była już w okolicach 90 dol. za baryłkę. Odmiana Brent znalazła się blisko 94 dol. za baryłkę. W poniedziałek ruch wzrostowy został zatrzymany. – Po dwóch tygodniach nerwowej atmosfery na rynku ropy naftowej, wynikającej z napiętej sytuacji na Bliskim Wschodzie, nadal nie widać końca konfliktu pomiędzy Izraelem a Palestyną. Niemniej nastroje zaczynają się nieco uspokajać ze względu na coraz większe zaangażowanie w rozmowy dyplomatyczne różnych krajów w kwestii potencjalnego zakończenia wojny, jak również wysiłki związane z przekazaniem pomocy humanitarnej do Strefy Gazy – wskazuje Dorota Sierakowska, analityczka DM BOŚ.
Trwanie w niepewności
Konflikt na Bliskim Wschodzie na ten moment zepchnął na dalszy plan inne wydarzenie, które mogłyby wpłynąć na notowania ropy naftowej. Problem w tym, że sytuacja pozostaje dynamiczna i w zasadzie w każdej chwili może się zmienić. Rynek czeka na konkrety.
– Do tej pory reakcja na rynku jest widoczna, choć ograniczona, bo nie do końca wiadomo, w jakim scenariuszu przepływy ropy byłyby istotnie zagrożone. Co ciekawe, w ubiegłym tygodniu Waszyngton oficjalnie zawiesił sankcje na import ropy z Wenezueli, co jest dość symbolicznym gestem, gdyż jej import do USA i tak będzie niewielki. Można to interpretować jako po prostu próbę poprawy bilansu na rynku paliw albo przygotowania się na gorszy scenariusz na Bliskim Wschodzie – zwraca uwagę Przemysław Kwiecień, główny ekonomista XTB.
Na brak konkretnych informacji, mogących mieć dużo większą siłę oddziaływania rynkowego, wskazuje również Daniel Kostecki, analityk CMC Markets. – Na chwilę obecną nie wiemy nic o tym, czy doszło do zmniejszenia podaży surowca na skutek konfliktu. Takie zagrożenie jednak istnieje i jest wyceniane jako premia w stosunku do ceny surowca, gdyby konfliktu nie było. 100 dol. za baryłkę to poziom, który mógłby być osiągnięty, gdyby faktycznie doszło do redukcji podaży, wybuchu tankowca i tym podobne zdarzenie. W przeciwnym razie łagodzenie konfliktu może zmniejszać premię, jak i obawy, co nawet mogłoby zepchnąć ceny ropy Brent do 83 dol. – mówi Kostecki.