W polskim środowisku osób i instytucji związanych z rynkiem forex zapanowała ostatnio moda na tzw. live trading. Chodzi o organizowanie konferencji lub internetowych relacji, podczas których prywatny rynkowy praktyk lub znany guru spekulacji pokazują na żywo, jak handlują na rynku. Uczestnicy takich spotkań mogą zobaczyć z bliska, jak wygląda zawieranie transakcji, zarabianie pieniędzy i ponoszenie strat. Jest to chyba najbardziej bezpośrednia forma edukacji w środowisku inwestorów. W końcu osoba prezentująca swój warsztat angażuje prawdziwe pieniądze, podaje na tacy swoje metody inwestowania i może zostać od razu oceniona przez audytorium.
Nowa moda, przynajmniej z założenia, ma poprawić wiedzę inwestorów i zmniejszyć czarne statystyki Komisji Nadzoru Finansowego, według których aż 82 proc. graczy ponosi na foreksie straty. Cel jest szczytny, ale jak to zwykle bywa, jedni faktycznie działają dla idei, a inni chcą przyciągnąć naiwnych i wyciągnąć od nich niemałe pieniądze. Możliwość odkrycia foreksowego „świętego Graala" jest bardzo kuszącą propozycją, ale nie ma się co oszukiwać – nikt nie sprzeda nam złotej metody, która sprawdza się ze 100-proc. pewnością. Taka po prostu nie istnieje.
Prawdziwa akademia spekulanta
Live trading trzeba traktować jako praktyczne korepetycje z inwestowania. W czasie rzeczywistym możemy obserwować spekulację prawdziwymi pieniędzmi i poczuć prawdziwe emocje. Taka forma edukacji jest z pewnością bardziej interesująca i ekscytująca niż czytanie opasłych książek i oglądanie nudnych webinarów.
W zeszłym roku podczas III konferencji „Mistrzowie rynku", organizowanej przez Akademię inwestora, swój wykład miał Birger Schäfermeier, guru niemieckiego tradingu, który na co dzień na żywo prowadzi rachunek inwestycyjny o wartości 100 tys. euro w swoim internetowym tradingroomie. Hasło promocyjne imprezy było bardzo chwytliwe: „Zobacz, jak inwestuje profesjonalista 1 000 000 euro". Na konferencję, w której udział kosztował ponad 1000 zł, przybyło kilkaset osób. Mimo taniego chwytu marketingowego, który mógł na starcie odstraszyć bardziej sceptycznych inwestorów, wykład okazał się bardzo wartościową lekcją. Schäfermeier faktycznie pokazał, jakie są jego metody inwestycyjne, precyzyjnie omawiając proces podejmowania decyzji. Opowiadał, jak szuka swojej przewagi rynkowej, prezentując dokładne dane statystyczne potwierdzające stawiane przez niego tezy. Po teoretycznym wprowadzeniu przeszedł do praktyki i zaczął grać na kontraktach CFD na waluty i indeksy, a uczestnicy mogli podglądać jego ruchy na ustawionych na sali wyświetlaczach. Dzięki posiadaniu jasnych kryteriów dokonywania transakcji Schäfermeier nie miał problemu z tym, by jednocześnie spekulować i komentować swoje poczynania. Uczestnikom nie wciskał obietnic o gruszkach na wierzbie, ale pokazał, w jaki sposób można wypracować swoją metodę inwestycyjną i jak ją stosować, by łatwiej było trzymać nerwy na wodzy. Kto chciał dostać „świętego Graala" na tacy, pewnie był zawiedziony, ale kto przyszedł po rzetelną wiedzę, miał powody do zadowolenia. Szkoda tylko, że wszyscy musieli za udział w konferencji zapłacić.
Większość inwestorów rozpoczyna przygodę z foreksem, myśląc o jednym: że zdobędą majątek w ciągu dwóch– czterech tygodni. Jeśli nie są gotowi ponosić strat, to w zasadzie są skazani na porażkę... – Birger Schäfermeier