C/WK pod lupą. Czy na tanich wskaźnikowo spółkach można zarobić?

Zgodnie z teorią akcje spółek charakteryzujące się niskim wskaźnikiem ceny do wartości księgowej (C/WK) powinny stanowić okazję inwestycyjną w długim terminie. Jak to założenie sprawdza się w praktyce?

Publikacja: 05.06.2015 06:00

C/WK pod lupą. Czy na tanich wskaźnikowo spółkach można zarobić?

Foto: Bloomberg

Poszukując okazji na rynku, inwestorzy chętnie sięgają, oprócz opisanego przed tygodniem wskaźnika C/Z, po wskaźnik C/WK, który porównuje cenę akcji do przypadającej na nią wartości księgowej. Wskaźnik ten informuje, ile trzeba zapłacić za złotówkę majątku firmy. Ma on tę przewagę nad wskaźnikiem C/Z, że jest dużo mniej zmienny. Zyski spółek potrafią się znacząco wahać, natomiast jej majątek jest z reguły bardziej stabilny. Jeśli wskaźnik C/WK jest mniejszy niż 1, oznacza to, że spółka jest wyceniana poniżej wartości księgowej. Co ciekawe, taka sytuacja wcale nie należy do rzadkości. Biorąc pod uwagę obecne wyceny, niemal co druga spółka z warszawskiego parkietu jest notowana poniżej wartości swojego majątku. Zgodnie z teorią niska wartość wskaźnika może oznaczać niedowartościowanie spółki. Z kolei wysoki C/WK może świadczyć o przewartościowaniu jej walorów. Przy czym wśród spółek o skrajnie niskiej wartości wskaźnika można znaleźć podmioty z kłopotami, czego odzwierciedleniem jest niska cena ich akcji i, co za tym idzie, pozornie atrakcyjna wartość wskaźnika.

Tanie znaczy atrakcyjne

Postanowiliśmy sprawdzić, czy strategia selekcji spółek pod kątem niskiego C/WK przynosi efekty w długim terminie. W tym celu zbudowaliśmy portfel składający się z dziesięciu spółek z GPW. W jego skład weszły walory firm, które nieco ponad pięć lat temu (punktem wyjścia jest koniec I kwartału 2010 r.) wyróżniały się najniższym C/WK na rynku. Przy czym wykluczyliśmy z tego grona spółki groszowe, wychodząc z założenia, że w ich przypadku za atrakcyjnym C/WK stoi przede wszystkim niska wycena akcji. Po każdym roku rewidowaliśmy skład portfela, by za każdym razem w jego skład wchodziły spółki najatrakcyjniej wyceniane, biorąc pod uwagę omawiany wskaźnik. Efekty naszego testu zestawiliśmy na wykresie.

W pięcioletnim okresie inwestycji portfel tanich wskaźnikowo spółek okazał się lepszy od wskaźnika szerokiego rynku. Efekt ten jednak najlepiej widać w dłuższym terminie. Łącznie nasz portfel w okresie pięciu lat wypracował stopę zwrotu na poziomie 61,4 proc., podczas gdy indeks WIG w tym czasie zyskał jedynie 27,4 proc.

Generalnie nasz portfel podążał zgodnie z trendem obowiązującym na rynku, przy czym wahania stóp zwrotu były większe niż samego indeksu. Uwagę zwraca imponująca ponad 50-proc. stopa zwrotu wypracowana od II kwartału 2013 r. do I kwartału 2014 r. Okres ten pokrywa się z dynamiczną hossą obserwowaną w segmencie małych średnich firm, na którą załapała się znaczna cześć walorów wchodzących w skład naszego portfela. Z kolei kiepski wynik z lat 2011–2012 uzasadnia fatalna II połowa 2011 r., będąca wynikiem głębokiej korekty.

W dużym uproszczeniu można więc przyjąć, że strategia stawiania na niedowartościowane firmy z niskim C/WK się sprawdza. Przy czym warto wziąć pod uwagę, że dotyczy to głównie inwestowania długoterminowego, obejmującego co najmniej kilkuletnie okresy. Warto też uwzględnić koniunkturę panującą na rynku – przez większość badanego okresu mieliśmy do czynienia z hossą. Biorąc pod uwagę większą wahliwość stóp zwrotu testowanego portfela, można zakładać, że w okresach rynkowej dekoniunktury pokonanie rynku byłoby niemożliwe. Osobną kwestią jest to, czy wówczas w ogóle warto pozostawać na rynku.

Kombinacja wskaźników

Przed tygodniem testowaliśmy inny popularny wśród inwestorów wskaźnik odnoszący cenę akcji do zysku (C/Z). Teoria mówiąca o inwestowaniu w niedowartościowane spółki o niskich wartościach tego wskaźnika częściowo znalazła potwierdzenie w danych, choć trzeba wciąć pod uwagę to, że stopy zwrotu nie rozkładają się w sposób wprost proporcjonalny do wysokości wskaźnika C/Z. Rozwiązaniem tego problemu jest unikanie skrajnie nisko wycenianych spółek, gdzie niska wycena często jest oznaką nie tyle atrakcyjności, ile kłopotów i braku perspektyw.

Nasuwa się też pytanie, czy nie warto połączyć obu tych wskaźników. Tu z pomocą przychodzi zasada Grahama. Zgodnie z nią o tym, czy dana spółka jest atrakcyjna, decyduje iloczyn wartości obu wskaźników C/Z i C/WK, przy czym wynik tego działania nie powinien przekroczyć 22,5. Jest to jedno z głównych założeń inwestowania w wartość, które wprowadził ojciec analizy fundamentalnej Benjamin Graham.

Zdaniem Sobiesława Kozłowskiego, analityka Domu Maklerskiego Raiffeisen Banku, który testował wspomnianą zasadę na rodzimym rynku akcji, najlepsze efekty można osiągnąć, uwzględniając przy doborze spółek do portfela jednocześnie wskaźniki C/WK i C/Z. – W okresie dziesięcioletnim najwyższe stopy zwrotu generowały spółki z pierwszego i drugiego decyla, czyli posiadające najniższy wskaźnik Grahama – wskazuje ekspert. – Co ciekawe, strategia inwestowania w spółki o najwyższych wartościach C/WK i C/Z również była w okresie dziesięcioletnim dochodowa. Reasumując, testy historyczne uwiarygodniają sensowność inwestowania w spółki z niskim C/WK, przy czym, według mnie najlepsze efekty przynosi inwestowanie w zyskowne spółki z niskim C/WK – dodaje specjalista DM Raiffeisena.

[email protected]

Opinia

Jarosław Niedzielewski, dyrektor inwestycyjny, Investors TFI

Trudno jest określić górną granicę dla wskaźnika C/WK, przy której można wskazać na niską opłacalność danej inwestycji. Wiele zależy od konkretnej spółki, bieżącej i oczekiwanej rentowności kapitału, specyfiki branży, potencjału wzrostu i rozwoju, stopnia wykorzystania dźwigni finansowej itd. Łatwiej jest stwierdzić, że poziom C/WK wyraźnie poniżej jedności jest atrakcyjny dla inwestora, gdyż wycena zbliża się wtedy do faktycznej wartości likwidacyjnej przedsiębiorstwa. Przy tak niskich wskaźnikach podjęcie ryzyka, nawet biorąc pod uwagę potrzebę zamknięcia firmy, wydaje się warte zachodu. Jeśli chodzi o wykorzystanie wskaźnika C/WK w strategiach inwestycyjnych, to na dojrzałych rynkach zasada zakładająca uzyskiwanie wyższych stóp zwrotu z firm o niższym stosunku ceny do wartości księgowej jest faktem potwierdzonym empirycznie. Trzeba jednak pamiętać, że nie odnosi się to do konkretnej spółki, ale do mocno zdywersyfikowanego portfela. JIM

Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę
Inwestycje
O tym huczy cała Wall Street. Jak Saylor zahipnotyzował inwestorów?