Dwa tygodnie temu cieszyliśmy się z historycznego rekordu WIG, a ostatnich spadkach na GPW i rynkach zagranicznych wzrosły obawy, że hossa jest zagrożona. Czy mamy się czego bać, czy to tylko korekta?
Uważam, że to tylko korekta. Na razie skala spadku jest niewielka, bowiem takie klasyczne cofnięcia mają zasięg 5-10 proc. Zwróciłbym jednak uwagę, że WIG wrócił do konsolidacji z drugiego półrocza 2017 r. i obawiam się, że w najbliższym czasie może w niej pozostać. Dopiero wybicie nada rynkowi kierunek przyszłych zmian. Silnym wsparciem jest moim zdaniem okolica poziomu 62 000 pkt.
A jakie perspektywy mają segmenty misiów, czyli małych i średnich spółek?
Misie, patrząc przez pryzmat 12-miesięcznych zmian indeksów, pozostają relatywnie słabsze od blue chips. Patrząc jednak na ostatnie dane z polskiej gospodarki i wysokie wskaźniki zamówień, można oczekiwać, że koniunktura makro będzie misiom sprzyjać. W tym kontekście ta relatywna słabość jest szansą. Dodałbym też, że w połowie lutego mają ruszyć konsultacje w sprawie Pracowniczych Programów Kapitałowych. Gdyby ten projekt wszedł w życie, byłby to zastrzyk płynności dla GPW, co w szczególności powinno wspierać właśnie notowania mniejszych podmiotów.