Luty przyniósł drastyczny wzrost zmienności na rynkach akcji – było to zjawisko oczekiwane przez wielu inwestorów wobec znacznego przegrzania indeksów w ostatnich tygodniach, jednak zaskakująca okazała się dynamika korekty, napędzana głównie przez podaż ze strony produktów ETF. Odnotowały one w styczniu napływy o niespotykanej wręcz skali, które jednak wobec zmiany nastrojów przerodziły się w masowy odwrót i paniczną wyprzedaż.

Nerwowa atmosfera nie utrzymała się jednak długo, głównie ze względu na oderwany od fundamentów i czysto emocjonalny charakter wyprzedaży. Główny trend indeksów pozostaje nadal wzrostowy, również po stronie czysto makroekonomicznej trudno o wskazanie zjawisk mogących świadczyć o trwałej zmianie realiów gospodarczych. Pomimo ostatniego nieco wyższego od oczekiwań odczytu CPI w Stanach Zjednoczonych nie wydaje się, aby trwały powrót wyższej inflacji był w obecnych warunkach wysoce prawdopodobny. Rynki tym samym zareagowały nieco na wyrost.

Stabilne fundamenty pozwoliły więc na szybkie odreagowanie, które w USA przybrało niemal formę litery V. Z innymi globalnymi rynkami było już różnie – na jednym biegunie mamy chociażby Brazylię, która w ciągu kilku sesji wyrównała styczniowe szczyty, z drugiej strony znajduje się nasz rodzimy parkiet, gdzie główne indeksy mają spory problem z podniesieniem się po spadkach. Słabość WIG-u ma zróżnicowane źródła – odwlekające się w czasie podwyżki stóp przez Radę Polityki Pieniężnej wpływają niekorzystnie na perspektywy dla sektora bankowego, większych napływów do funduszy akcyjnych (szczególnie inwestujących w sektorze małych i średnich spółek) nadal brak, sektor energetyczny i paliwowy zmaga się z polityczną niepewnością. Perspektywy na ten moment wydają się umiarkowanie optymistyczne, choć potencjał wzrostu jest raczej skupiony w spółkach o średniej kapitalizacji.