Dużo gorzej jest z wyborem funduszu. Kilkaset produktów oferowanych przez różne TFI, wiele możliwych strategii inwestycyjnych, portfele o zróżnicowanym składzie... Ogarnięcie tego i wyrobienie sobie zdania jest właściwie niemożliwe.
W internecie jest sporo informacji, narzędzi ułatwiających przegląd funduszy, ale skorzystanie z nich pozwoli jedynie na zdobycie ogólnego rozeznania. Właściwie żaden przeciętny oszczędzający nie jest w stanie przejrzeć karty wielu funduszy (znajdują się tam najważniejsze informacje), porównać wyniki osiągane w różnych okresach, przestudiować analizy dotyczące obecnej i przyszłej sytuacji na rynkach.
Tylko czy taka wiedza jest potrzebna osobie, która chce ulokować w funduszach część swoich oszczędności lub zamierza za ich pomocą gromadzić kapitał np. na emeryturę? Niekoniecznie. Z góry musimy założyć, że nie zgłębimy tajników zarządzania funduszami, nie będziemy w stanie śledzić na bieżąco, jak inwestują. Zresztą i tak docierają do nas głównie informacje historyczne. A historia nie zawsze się powtarza. Natomiast przewidzenie, jaki fundusz będzie najwięcej zarabiał w perspektywie kilkudziesięciu lat, to już zupełna fikcja.
Nie dajmy się zwariować. Wybierzmy po prostu instytucję, którą znamy i do której mamy zaufanie. Zastanówmy się, czy chcemy inwestować ryzykownie z nadzieją na wyższy zysk (bo po pieniądze zamierzamy sięgnąć np. za 20 lat) czy raczej bezpiecznie. Wybierzmy – najlepiej kilka – funduszy, może nawet z oferty dwóch – trzech TFI. A jeszcze lepiej, załóżmy IKE czy IKZE. Zmobilizuje nas to do regularnych wpłat, a dodatkowo nie będziemy musieli dzielić się zyskiem z fiskusem. ¶