Czy zmieniło się coś w zakresie informacji poufnych w dobie koronawirusa?
Tak, oczywiście, dużo się w tej kwestii zmieniło. Mamy również pewne elementy stałe, które pozostały niezmienne, ale są także nowe. Z elementów stałych można wymienić wymogi administracyjne związane z identyfikacją informacji poufnej, takie jak konieczność prowadzenia listy dostępu czy dokonywania pouczeń związanych z dostępem do informacji poufnej oraz nierozłącznie związana z informacjami poufnymi niezwłoczność w raportowaniu. Zmieniło się natomiast to, że powstało szereg nowych kategorii informacji poufnych, które nie były dotychczas identyfikowane.
Jak powinna wyglądać identyfikacja informacji poufnej?
To zagadnienie jest szerokie. Mamy tendencje do przyzwyczajania się do określonych kategorii informacji. Tymczasem należy spojrzeć na informację poufną świeżym okiem, ocenić, czy jakieś nowe kategorie informacji nie pojawiły się i czy nie wymagają zaraportowania. Rynek w dużo większym stopniu stał się wrażliwy na kategorie informacji, które dotychczas nie były aż tak oczywiste. Są to np. kwestie związane z funkcjonowaniem zakładów produkcyjnych, ciągłością produkcji, masowego odpływu pracowników z zagranicy, sprawy związane z zachowaniem łańcucha dostaw, płynnością odbiorców, przesłanki pozwalające na zasadne oczekiwanie skokowej zmiany skali działalności, okoliczność opracowania i przyjęcia nieoczekiwanego budżetu, można by wymieniać dłużej. Obecna sytuacja powoduje, że powinniśmy również nieco inaczej spojrzeć na prognozowanie i publikację wstępnych wyników finansowych. W tym niepewnym okresie nabierają one szczególnego znaczenia. Dla znacznie większej liczby emitentów niż dotychczas stają się stałą kategorią informacji poufnej. Publikowanie profit warnings powinno przy tym następować szybko. Co ważne, nie zawsze publikacja tej kategorii informacji tuż przed publikacją wyników okresowych będzie poprawna. Mam na myśli szczególnie sytuację, w której zdarzenia (o których wiemy, że spowodują nieoczekiwany charakter wstępnych wyników) zachodzą dużo wcześniej, niż ma miejsce publikacja takich wstępnych wyników. Wówczas publikacja wstępnych wyników na późnym etapie ich agregacji może nie wystarczyć z punktu widzenia niezwłoczności w raportowaniu, albowiem w niektórych przypadkach może być konieczne opublikowanie, nazwijmy to, „pre profit warningu". Zresztą tego typu raporty widywaliśmy już historycznie, jeszcze przed pandemią. Mam na myśli np. przypadek, w którym emitent publikuje informację o rozpoczęciu testów na utratę wartości aktywa. Emitent (i słusznie) uznaje to za informację poufną, pomimo że nie zna wyników testów. Dlaczego więc publikuje taki pre warning? Dlatego, że akurat w tej sytuacji mógł zasadnie oczekiwać, że na skutek zajścia określonych okoliczności (np. zmiana przepisów prawnych/podatkowych dla danej baraży) wpływ przeszacowania wartości aktywów będzie bardzo doniosły i emitent mniej więcej zna skalę. Takie podejście może być szczególnie istotne w kontekście Covid-19, zwłaszcza że, jak wiemy, Komisji Nadzoru Finansowego zdarzyło się już nałożyć karę na jednego z dużych emitentów, gdzie jako sedno informacji poufnej (nieopublikowanej na czas raportem bieżącym) w uzasadnieniu do decyzji wskazała świadomość tej spółki nt. właśnie dużej skali wpływu pewnych okoliczności na wartość aktywów. W tym przypadku KNF dała jasny sygnał, że w niektórych sytuacjach niekoniecznie dopiero ustalenie wartości liczbowej świadczy o precyzyjności informacji, wystarczy świadomość dużej skali wpływu. Zresztą i ten przypadek, relatywnie świeży, nie jest pierwszym tego rodzaju na rynku. Znamy bowiem również inny przypadek, jeszcze sprzed epoki MAR'owskiej, gdy ujawnienie informacji nt. tego, że wyniki pewnego emitenta będą dużo gorsze od oczekiwań rynku, zostało uznane przez nadzorcę za ujawnienie oraz w tym przypadku wykorzystanie informacji poufnej.