Czy papiery skarbowe chronią przed inflacją?

#PROSTOzPARKIETU. Bartosz Turek: obligacje oszczędnościowe to prosta alternatywa dla lokat bankowych.

Publikacja: 05.05.2021 18:14

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” był Bartosz Turek, główny anal

Gościem Grzegorza Siemionczyka w środowym wydaniu „Prosto z parkietu” był Bartosz Turek, główny analityk HRE Investments.

Foto: parkiet.com

W I kwartale sprzedaż obligacji oszczędnościowych, czyli obligacji skarbowych przeznaczonych dla inwestorów indywidualnych, przekroczyła 10 mld zł. W porównaniu z tym samym okresem 2020 r., który był dotąd rekordowy, wzrosła o 40 proc. Jeszcze w 2017 r. Ministerstwo Finansów w całym roku nie sprzedało tych papierów tyle, ile teraz w ciągu trzech miesięcy. Jakie są źródła tej rosnącej popularności obligacji detalicznych?

W ciągu miesiąca Polacy kupują obligacje skarbowe za około 3 mld zł, a w rekordowym miesiącu za ponad 5 mld zł. To są imponujące kwoty. Jednym z wyjaśnień jest na pewno to, że są to inwestycje bardzo proste i łatwo dostępne. Zainwestować w obligacje można, mając już 100 zł w portfelu. Można to zrobić bez wychodzenia z domu i bez żadnych prowizji. Obligacje skarbowe to też instrumenty bardzo bezpieczne. Co do zasady nie ma ryzyka, że wyciągniemy mniej, niż włożyliśmy. Nawet jeśli kupimy obligację 12-letnią i postanowimy przerwać oszczędzanie po pięciu latach, nie stracimy. Te atuty obligacje mają oczywiście od lat, co długo nie wystarczało, aby wywołać na tym rynku boom. Zadziałały więc też inne czynniki. Najnowszym jest pandemia, która sprawiła, że w 2020 r. Polacy zgromadzili prawdopodobnie najwięcej oszczędności w historii. Już wcześniej popularności obligacji sprzyjał spadek oprocentowania lokat bankowych. Obligacje są równie bezpieczne, jeśli nie bezpieczniejsze, ale dają wyższe stopy zwrotu.

Popularność obligacji oszczędnościowych zaczęła szybko rosnąć w 2015 r., gdy RPP obniżyła stopę referencyjną z NBP z 2 do 1,5 proc. To nie był zbieg okoliczności? Niedługo później ruszył program 500+, a sytuacja dochodowa gospodarstw domowych zaczęła się szybko poprawiać wraz z koniunkturą na rynku pracy.

W żadnym wypadku to nie był zbieg okoliczności. Mniej więcej od tamtej obniżki stóp rozpoczął się okres, gdy przeciętna roczna lokata, po odprowadzeniu podatku, przestała przynosić realne zyski. Inflacja szybciej zjadała siłę nabywczą naszych oszczędności, niż banki naliczały odsetki. Ten stan rzeczy utrzymuje się do dziś. Potrzeba zabezpieczenia oszczędności przed inflacją jest jednym z istotnych powodów popularności obligacji.

Program 500+ moim zdaniem nie ma tu dużego znaczenia. Dostępne są obligacje skarbowe dla beneficjentów tego programu, które są zdecydowanie najbardziej atrakcyjne w całej ofercie obligacji oszczędnościowych. A cieszą się niewielką popularnością. Miesięcznie ich sprzedaż wynosi 20–30 mln zł.

Jak wytłumaczyć to, że największym wzięciem cieszą się papiery trzymiesięczne, których oprocentowanie wynosi zaledwie 0,5 proc.? Paradoksalnie wydaje się, że popyt na nie wzrósł po tym, jak MF w maju ub.r. obniżyło oprocentowanie całej oferty obligacji. Od tego czasu ich udział w sprzedaży obligacji detalicznych ogółem utrzymuje się w okolicy 50 proc.

Wyjaśnienie jest banalne: to jest bardzo prosta i bezpieczna inwestycja. W bankach wcale nie jest łatwo znaleźć krótkoterminowe lokaty oprocentowane na 0,5 proc. w skali roku. Z reguły to są lokaty limitowane, których założenie wiąże się z dodatkowymi wymogami. Standardem w przypadku lokat o zapadalności do trzech miesięcy jest raczej 0,25 proc. Obligacje skarbowe to łatwo dostępna i nielimitowana alternatywa lokaty dla osób, które nie mają pomysłu, co zrobić z oszczędnościami.

Na początku 2020 r., gdy inflacja też wyraźnie przyspieszała, inwestorzy rozchwytywali przede wszystkim obligacje czteroletnie, których oprocentowanie jest powiązane z inflacją. Te papiery odpowiadały wtedy za niemal połowę sprzedaży, a wraz z dziesięcioletnimi, które też są indeksowane inflacją, za 60 proc. Dzisiaj łącznie cztero- i dziesięciolatki to niewiele ponad 30 proc. sprzedaży. Dlaczego?

Pod względem popularności czterolatki są na drugim miejscu za papierami trzymiesięcznymi. W marcu sprzedaż czterolatek wynosiła 1 mld zł. To całkiem solidny wynik. I sądzę, że zainteresowanie tymi papierami jeszcze wzrośnie. O ich atrakcyjności przesądza to, że oprocentowanie jest uzależnione od inflacji. W pierwszym roku jest stałe i wynosi 1,3 proc., a w kolejnym roku oszczędzania wynosi tyle, ile roczna inflacja w poprzednim miesiącu powiększona o marżę 0,75 pkt proc. Jeśli ktoś kupił taki papier rok temu, to w tym roku jego oprocentowanie wyniesie 5,05 proc. (inflacja w kwietniu wyniosła 4,3 proc. rok do roku – red.). Ten mechanizm nie jest jednak idealny. Im wyższa jest inflacja, tym szybciej marżę zjada opodatkowanie. W tym przykładzie po odjęciu tzw. podatku Belki oprocentowanie wyniesie około 4 proc. To solidna stopa zwrotu w obecnych warunkach, ale mniejsza niż inflacja. Z moich wyliczeń wynika, że czterolatki chronią oszczędności przed inflacją mniej więcej na poziomie celu inflacyjnego NBP (2,5 proc.).

Jak to wygląda w przypadku obligacji dziesięcioletnich?

Te obligacje po pierwszym roku oszczędzania mają oprocentowanie na poziomie inflacji powiększonej o marżę 1 pkt proc. Chronią przed inflacją na poziomie nieco ponad 3 proc. Najlepiej pod tym względem wypadają wspomniane obligacje rodzinne: 12-latki ochronią przed inflacją wynoszącą w okresie oszczędzania średnio 5 proc. Ale można w nie zainwestować maksymalnie tyle, ile się otrzymało z 500+.

Obligacje skarbowe można umorzyć, w przypadku papierów czteroletnich wiąże się to z opłatą 0,70 zł za jeden papier. Czy to nie oznacza, że nawet dla kogoś, kto chce zainwestować jedynie na kilka miesięcy, czterolatki są lepszym wyborem niż papiery trzymiesięczne?

Żeby faktycznie otrzymać 0,6 proc. z inwestycji w czterolatki, należałoby je trzymać przez co najmniej rok. Jeśli ktoś faktycznie potrzebuje płynności, to racjonalnym rozwiązaniem są papiery trzymiesięczne.

Inwestycje
Promocja na ETF-y również w Noble Securities
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje
Tomasz Bursa, OPTI TFI: WIG ma szanse na rekord, nawet na 100 tys. pkt.
Inwestycje
Emil Łobodziński, BM PKO BP: Nasz rynek pozostaje atrakcyjny, ale...
Inwestycje
GPW i rajd św. Mikołaja. Czy to może się udać?
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje
Co dalej z WIG20? Czy zbliża się moment korekty spadkowej?
Inwestycje
Ropa naftowa szuka pretekstu do ruchu w górę