Wysokie ceny oznaczają poziomy blisko tegorocznych szczytów, a może atak na 90 albo nawet na 100 USD za baryłkę?
Jeżeli chodzi o poziom 100 USD, to jest to bardzo niebezpieczny poziom związany ze wspomnianą destrukcją popytu. Już teraz mamy problemy z inflacją, a poziom 100 USD może doprowadzić do tego, że odłożone w czasie zostaną chociażby podróże, szczególnie w okresie świątecznym w Stanach Zjednoczonych i Europie. Wydaje mi się natomiast, że poziom 85– 90 USD za baryłkę w perspektywie do końca tego roku jest możliwy do osiągnięcia.
Z tegorocznych szczytów wycofała się także miedź. Zjechała ona jednocześnie poniżej 10 tys. USD za tonę. Powrót powyżej tej wartości też jest tylko kwestią czasu? W przypadku tego rynku kluczowy jest rynek chiński, z którego w ostatnim czasie napływają niejednoznaczne sygnały.
Faktycznie dane z Chin można rozumieć dwojako. Rozczarowanie produkcją przemysłową, w szczególności jeśli chodzi o produkcję metali przemysłowych, jest efektem tego, że były problemy z elektrycznością w Chinach. Były problemy z dostawą węgla, pojawiały się wyłączenia produkcji w wielu rejonach gospodarki. Z tego punktu widzenia wydaje mi się, że te dane nie do końca odzwierciedlają faktyczny stan i potrzeby chińskiej gospodarki. Jeśli chodzi o miedź, spodziewam się jednak dalszego powrotu popytu i import surowca powinien przyspieszyć w Chinach. Nie wydaje mi się więc, że spadek notowań będzie towarzyszył nam dłuższy czas. Prognozy chociażby przedstawiane przez Goldman Sachs mówiące o tym, że miedź może dojść do 11–12 tys. USD za tonę, wcale nie są nierealnym scenariuszem. Oczywiście trzeba jednocześnie pamiętać, że ogromna część zapotrzebowania na miedź związana jest też z segmentem nieruchomości. On też w Chinach zaliczył zadyszkę, również ze względu na problemy firmy Evergrande. Uważam natomiast, że w przypadku miedzi będziemy mieli też do czynienia ze znacznym wzrostem popytu z innych obszarów, chociażby z obszaru elektrycznego. Przestawianie się na zieloną energię powoduje, że długoterminowe perspektywy dla miedzi są pozytywne.
Ciekawą sytuację mamy obecnie również na rynku metali szlachetnych. Z jednej strony ostatni odczyt inflacji wyraźnie wsparł notowania czy to złota, czy też srebra, ale z drugiej strony mamy też mocnego dolara, który przynajmniej w teorii powinien przeszkadzać we wzroście cen metali szlachetnych. Która siła zwycięży na tym rynku w dłuższym terminie?
Faktycznie mamy do czynienia z bardzo ciekawą sytuację. Biorąc pod uwagę to, że mamy bardzo wysoką inflację, to jest to mocny argument za tym, aby stopy procentowe w Stanach Zjednoczonych wzrosły. Raczej to stanie się prędzej niż później. To działa przeciwko złotu. Natomiast rynek bardzo mocno obawia się tego, że inflacja nie będzie wcale przejściowa tylko również w dłuższym terminie pozostanie na wysokim poziomie. To z kolei jest bardzo dobrą wiadomością dla rynku złota. Oczywiście mówiąc o inflacji, trzeba się spodziewać, że nie będzie to dynamika powyżej 6 proc., jaką teraz obserwujemy, ale może się ona w przyszłym roku utrzymywać np. powyżej 4 proc. To jednak też będzie oznaczało wysoką inflację. To, tak jak wspomniałem, bardzo dobra sytuacja dla złota.