Strażnik bezpieczeństwa

Ten piękny egzemplarz Ferrari 250 GTE z 1963 roku jeździł przed laty po torze legendarnego, 24-godzinnego wyścigu Le Mans. Nie brał jednak udziału w rywalizacji, lecz pełnił rolę oficjalnego samochodu bezpieczeństwa. Teraz może być twój.

Publikacja: 03.06.2023 18:07

Ferrari 250 GTE 2+2 zaprezentowano po raz pierwszy w 1960 roku podczas 24-godzinnego wyścigu Le Mans

Ferrari 250 GTE 2+2 zaprezentowano po raz pierwszy w 1960 roku podczas 24-godzinnego wyścigu Le Mans.

Foto: RM Sotheby’s

Model ten był pierwszym czteromiejscowym Ferrari wyprodukowanym na dużą skalę. Fot. RM Sotheby’s

Model ten był pierwszym czteromiejscowym Ferrari wyprodukowanym na dużą skalę. Fot. RM Sotheby’s

Ferrari 250 GTE 2+2 było pierwszym seryjnym modelem firmy z Maranello, który łączył sportowe osiągi i wrażenia typowe dla aut GT, z zaletami obszernego samochodu rodzinnego. Dzięki podwoziu o długim rozstawie osi i przesuniętemu do przodu silnikowi można było zamontować przestronną kabinę mieszczącą cztery osoby. Eleganckie nadwozie zostało zamówione u Pininfariny. Luksusowy grand tourer zaprezentowano po raz pierwszy podczas 24-godzinnego wyścigu Le Mans w 1960 roku, gdzie był samochodem bezpieczeństwa. Szybko stał się jednym z najpopularniejszych modeli Ferrari.

W oczy rzucają się także takie elementy wyposażenia. Fot. RM Sotheby’s

W oczy rzucają się także takie elementy wyposażenia. Fot. RM Sotheby’s

Samochody bezpieczeństwa, tzw. safety cars, pojawiają się na torach wyścigowych w sytuacji nieoczekiwanych i niebezpiecznych zdarzeń. Mogą to być wypadki albo drastyczne załamanie pogody. Ich rolą jest spowolnienie prędkości pojazdów biorących udział w zawodach, nie mogą się one wtedy wyprzedzać. Jazda po torze trwa, ale wyścig jest w zawieszeniu. Mimo wszystko trzeba utrzymywać spore tempo, gdyż zbyt wolna jazda nadmiernie oziębia opony, więc samochód bezpieczeństwa musi mieć odpowiedni zapas mocy. Ferrari niewątpliwie „dawało radę”.

Przedstawiony tu egzemplarz z 1963 roku jest uważany za jedyny zachowany samochód bezpieczeństwa Ferrari Le Mans z lat 60. Był napędzany zupełnie nowym silnikiem 3.0 Colombo V12. Wszelkie modyfikacje na potrzeby Le Mans, m.in. herby, stojaki na flagi, oświetlenie, zostały opracowane i wykonane przez słynnego konstruktora nadwozi Henriego Chaprona. Na torze samochód zadebiutował 15 i 16 czerwca 1963 roku, za kierownicą zasiadał Donald Sleator (55 lat później, w 2018 roku, znów miał okazję prowadzić go podczas imprezy na torze). Do dziś zachowały się zdjęcia z epoki i nagrania wideo przedstawiające Ferrari w akcji.

fot. mat. prasowe

Niedługo po tym wóz zagrał we francuskiej komedii „Pouic-Pouic” z 1963 roku, w Polsce znanej pt. „Koko”. Jedną z pierwszych głównych ról zagrał w niej Louis de Funès. Potem trafił do rąk prywatnych, kilkakrotnie zmieniając właścicieli, ale nie opuścił granic Francji. W 2017 roku 250 GTE przeszedł renowację. Nadal jednak nosi fabryczną kombinację kolorów Blu Sera i skórzanego wnętrza Grigio oraz zawiera akcesoria z epoki, które konstruktor nadwozi Henri Chapron zamontował specjalnie na potrzeby Le Mans. Zachowała się też fascynująca dokumentacja historyczna.

Zachowały się archiwalne zdjęcia i filmy sprzed 60 lat. Fot. RM Sotheby’s

Zachowały się archiwalne zdjęcia i filmy sprzed 60 lat. Fot. RM Sotheby’s

Teraz samochód pojawił się w ofercie domu aukcyjnego RM Sotheby’s, gdzie jest wyceniony na 550–650 tys. euro. Licytacja odbędzie się już 9 czerwca, oczywiście w Le Mans.

Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie. Pustynna burza
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: Volvo Amazon. Nie tylko dla Wonder Woman