Najlepsze kasztany są na placu Pigalle

Sztywne ceny wywoławcze niszczą rynek sztuki.

Publikacja: 24.03.2018 13:32

Dom Aukcyjny Agra-Art. (www.agraart.com.pl) w ostatniej chwili zmienił termin aukcji z 18 marca na 25 marca. A to w związku z wejściem w życie ustawy zakazującej handlu w niedzielę. Firma wyjaśniała na swojej stronie internetowej, że do ostatniej chwili miała nadzieję, że ustawa nie dotyczy aukcji sztuki. Jednak „niejednoznaczność" przepisów sprawiła, że na wszelki wypadek odstąpiono od terminu zapowiedzianego wiele tygodni wcześniej.

Czy to nie absurd? Wyobraźmy sobie, że francuski ustawodawca postanowił zlikwidować handel burakami w niedzielę. Ale z powodu „niejednoznaczności" wprowadzonego przepisu zamknął sklepy jubilerskie na Champs-Elysees oraz kawiarnie na Montmartrze...

Agra-Art przed zmianą terminu na pewno konsultowała swoje wątpliwości z najlepszymi prawnikami oraz z urzędnikami. Jednak odwołała wcześniejszy termin zapowiedziany w reklamach. Co by się stało, gdyby aukcja odbyła się w pierwotnym terminie? O aukcji w tym terminie pisałem w „Parkiecie" 10–11 marca.

Na aukcjach sztuki i antyków handluje się dobrami kultury narodowej. Nierzadko są to zabytki o podstawowym znaczeniu dla tożsamości Polaków. Mamy oto kolejny dowód, że ustawodawca handel tymi dobrami stawia na poziomie handlu jajami lub golonką.

Jaki można jeszcze wyciągnąć wniosek z tego pouczającego zdarzenia? Moim zdaniem w prognozowaniu przyszłości krajowego rynku sztuki zawsze należy brać pod uwagę możliwe niespodzianki prawne.

Taką „niespodzianką" były prace nad tzw. księgą policyjną. W najbliższym czasie możliwa jest kolejna prawna niespodzianka. Może to być całkowite zaskoczenie, bo na stronie internetowej Stowarzyszenia Antykwariuszy i Marszandów Polskich (www.antykwariusze.pl) nie ma zapowiedzi kolejnych zmian prawnych.

Anachronizm cenowy

Teraz inny problem. Gorąca dyskusja trwa pośród właścicieli dzieł wstawianych na aukcje sztuki. Twierdzą oni, że posługiwanie się pojęciem ceny wywoławczej jest anachroniczne, szkodzi właścicielom dzieł, antykwariuszom i kupującym.

W praktyce przyjęło się, że jeśli w katalogu podana jest cena wywoławcza, to jest ona przysłowiową świętością. Od niej aukcjoner obowiązkowo rozpoczyna licytację.

Dość długo trwa procedura przyjmowania obrazu do sprzedaży. Trwa badanie jego autentyczności, druk katalogu. Po upływie tego czasu przyjęta cena wywoławcza może okazać się nieaktualna.

Zdarza się coraz częściej, że przysłowiowy pan Kowalski wstawił do sprzedaży obraz malarza Iksińskiego za np. 12 tys. zł. Tymczasem podczas przygotowań do aukcji w innym domu aukcyjnym porównywalne obrazy Iksińskiego sprzedano po 8 tys. zł. W związku z tym obraz wstawiony przez Kowalskiego spada z licytacji, bo ma nieatrakcyjną cenę.

Na naszym rynku właściciel przed aukcją nie może skorygować ceny obrazu wstawionego do sprzedaży na przyjętych wcześniej warunkach. A gdyby podawać tylko estymację czyli widełki cenowe? Wtedy aukcjoner mógłby zaczynać licytację od ceny dostosowanej do najnowszych realiów rynku, ceny oczywiście uzgodnionej z właścicielem. Nasz rynek jest płytki. Wystarczy, że miesiąc wcześniej ktoś taniej sprzeda dwa obrazy porównywalne do naszego i rynek jest już nasycony. Nasz obraz ze sztywną cena wywoławczą spada wtedy z licytacji i jest „spalony", bo wszyscy widzieli, że nikt go nie chciał. To niszczy rynek.

Dziś oczywiście praktykowane są negocjacje po aukcji. Ale jeśli obraz już spadł z licytacji, to potencjalny nabywca proponuje nierzadko jedną trzecią ceny wywoławczej.

Zachęta niską ceną

27 marca Desa Unicum (www.desa.pl) zorganizuje aukcję młodej sztuki, gdzie wszystkie ceny wywoławcze wynoszą 500 zł. Aukcje z tak niskimi cenami wprowadzono dziesięć lat temu. Inne domy aukcyjne podwyższyły ceny porównywalnych obrazów na 1–1,5 tys. zł. Desa utrzymuje najniższe ceny. Są one zachętą do udziału w licytacji.

Z kolei 5 kwietnia Desa Unicum zorganizuje aukcję rzeźby i „form przestrzennych". Atrakcją, moim zdaniem, jest gobelin klasyka powojennej sztuki Tadeusza Dominika. Kolekcjonerów zainteresuje wykonana w 1932 r. drewniana rzeźba (wysokość 48 cm) ze szkoły zakopiańskiej. Jej licytacja rozpocznie się od 38 tys. zł.

Są jak zawsze dzieła Magdaleny Abakanowicz, Aliny Szapocznikow, Barbary Falender. Są atrakcyjne kompozycje ze szkła Henryka Albina Tomaszewskiego (1906–1993), mają ceny 1–3 tys. zł.

Zwraca uwagę „Tancerka" Stanisława Jackowskiego (1887-1951), z wysoką ceną wywoławczą 180 tys. zł. Artysta stworzył różne wersje „Tancerki". Na przykład w 2014 r. Desa Unicum za 18 tys. zł sprzedała figurę o wysokości 65 cm. Obecnie oferowana rzeźba ma wysokość 122 cm i jest inaczej zakomponowana.

Wystawa komiksów

Atrakcją dla kolekcjonerów i inwestorów jest wystawa komiksu w krakowskim Muzeum Narodowym (www.mnk.pl). Na ekspozycji rzuca się w oczy napis: „Najlepsze kasztany są na placu Pigalle". To zachęta do poznania komiksu o dzielnym kapitanie Klossie.

Prezentowana jest prywatna kolekcja Wojciecha Jamy. Wystawa potrwa do 22 lipca. Oglądamy dzieła klasyków gatunku. Filarem sztuki komiksu jest niewątpliwie Henryk Jerzy Chmielewski (ur. 1923), powszechnie znany jako Papcio Chmiel. W 1957 r. zapoczątkował przygody „Tytusa, Romka i A'Tomka". Książki Chmielewskiego sprzedano w milionowych nakładach.

Są na wystawie dzieła np. Jerzego Skarzyńskiego (komiks o Janosiku). Atrakcją są przedwojenne edycje „Przygód Koziołka Matołka", które w 1933 r. narysował Marian Walentynowicz (1896–1967). Przygody Koziołka Matołka wielokrotnie wznawiane były po wojnie.

Faktem jest, pisałem o tym 20 lat temu w „Rzeczpospolitej", że w stołecznej Galerii Grafiki i Plakatu (www.galeriagrafikiiplakatu.pl) można było kupić oryginalne ilustracje Mariana Walentynowicza. Niedawno jeszcze komiks nie był towarem aukcyjnym.

Wystawa w Muzeum Narodowym cieszy się dużą frekwencją. Na rynku wzrośnie zainteresowanie komiksem.

[email protected]

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę