Kotarbiński zdobył majątek. Tworzył malowidła ścienne w pałacach najbogatszych Rosjan w Moskwie i Petersburgu. Malował tam przede wszystkim idylliczne sceny z życia starożytnej Grecji i Rzymu. Obrazy artysty to rzadkość na rynku sztuki. Czy nie są dziś anachroniczne w treści? Czy odzwierciedlają ducha naszej epoki? Dlaczego mam na to patrzeć?
21 czerwca w Desie Unicum trafią pod młotek także obrazy z okresu Młodej Polski i dwudziestolecia międzywojennego. Na pewno w formie i treści bliższe są współczesnemu miłośnikowi sztuki.
Są w ofercie obrazy np. Włodzimierza Tetmajera, Józefa Pankiewicza, Romana Kramsztyka, Tadeusza Makowskiego, Władysława Ślewińskiego. Każdy z tych artystów ma bogatą legendę, tak jak Wilhelm Kotarbiński. Zwłaszcza Mela Muter, której „Martwa natura" wystartuje z ceną 190 tys. zł.
Od lat śledzę i opisuję losy najciekawszych dzieł wymienionych polskich malarzy, którzy próbowali zrobić karierę w świecie. Na przykład Mela Muter była portrecistką wysoko cenioną w Paryżu, uwieczniła światowej sławy kompozytorów, wirtuozów, architektów. Jednak żaden zachodni miłośnik sztuki nie skusi się na zakup, nawet po okazyjnej cenie. Nawet nazwisko sławnego modela nie przekonuje zachodnich kolekcjonerów do zakupu. A wszystko dlatego, że nie dbamy o propagandę naszej sztuki w świecie.
Obrazy Muter przywożone są ze świata do Polski, jak choćby „Portret kompozytora Edgara Varese z żoną". Obrazy trafiają nad Wisłę i wystawiane są na sprzedaż dla zysku w Warszawie, gdzie się urodziła.
Galeria na Pradze Północ
Na kulturalnej mapie Warszawy przybyło ważne miejsce edukacji plastycznej. Na Pradze Północ przy Inżynierskiej kilka dni temu malarz Andrzej Fogtt otworzył autorską galerię (www.fogtt.com.pl).