Sukcesem zakończyły się pierwsze Targi Sztuki Dostępnej (www.targisztukidostepnej.pl), zapowiadałem je w „Parkiecie" 23–24 lutego. Odbyły się 3–4 marca w Warszawie. Targi odwiedziły tłumy. Galerie zadowolone są z udziału w imprezie. Z założenia oferowano obiekty tylko w cenie do 5 tys. zł.
Na przykład Pragaleria (www.pragaleria.pl) oprócz oferty na stoisku zorganizowała aukcję czeskiej grafiki. Sprzedano wszystkie 63 dzieła. Maksymalna wylicytowana cena wyniosła 700 zł, więc obiekty trafiły do mniej zamożnych miłośników sztuki, pod przysłowiowe strzechy. Mikołaj Konopacki z Pragalerii zwraca uwagę, że część gości targów nie wiedziała, czym jest aukcja, i pierwszy raz w życiu miała okazję przyglądać się licytacji sztuki.
Konopacki podkreśla, że targi miały wielkie znaczenie edukacyjne, propagandowe. Wiele osób deklarowało, że była to dla nich pierwsza w życiu okazja do zetknięcia się ze sztuką.
Byłem na targach. Dominowała radość. To było jak karnawał. Goście dobrze się bawili. Nie wstydzili się swoich gustów, braku obycia ze sztuką. Młodzi kupowali swoje pierwsze w życiu obrazy, grafiki lub fotografie do udekorowania mieszkań.
Wśród krajowych marszandów i historyków sztuki panuje nadęte przekonanie, że obraz „nad kanapę", mający służyć dekoracji, to coś złego. Taki obraz rzekomo kompromituje sprzedawcę i nabywcę. Ludzie niechętnie słuchają takich ponurych pouczeń. Takie podejście stwarza barierę pomiędzy sztuką a odbiorcą. Targi były okazją do zobaczenia różnych obrazów.