Walka karnawału z postem

Inwestycje alternatywne › Goście Targów Sztuki Dostępnej kupowali często pierwsze obrazy w życiu.

Aktualizacja: 10.03.2019 10:50 Publikacja: 10.03.2019 10:42

Foto: Sopocki Dom Aukcyjny

Sukcesem zakończyły się pierwsze Targi Sztuki Dostępnej (www.targisztukidostepnej.pl), zapowiadałem je w „Parkiecie" 23–24 lutego. Odbyły się 3–4 marca w Warszawie. Targi odwiedziły tłumy. Galerie zadowolone są z udziału w imprezie. Z założenia oferowano obiekty tylko w cenie do 5 tys. zł.

Na przykład Pragaleria (www.pragaleria.pl) oprócz oferty na stoisku zorganizowała aukcję czeskiej grafiki. Sprzedano wszystkie 63 dzieła. Maksymalna wylicytowana cena wyniosła 700 zł, więc obiekty trafiły do mniej zamożnych miłośników sztuki, pod przysłowiowe strzechy. Mikołaj Konopacki z Pragalerii zwraca uwagę, że część gości targów nie wiedziała, czym jest aukcja, i pierwszy raz w życiu miała okazję przyglądać się licytacji sztuki.

Konopacki podkreśla, że targi miały wielkie znaczenie edukacyjne, propagandowe. Wiele osób deklarowało, że była to dla nich pierwsza w życiu okazja do zetknięcia się ze sztuką.

Byłem na targach. Dominowała radość. To było jak karnawał. Goście dobrze się bawili. Nie wstydzili się swoich gustów, braku obycia ze sztuką. Młodzi kupowali swoje pierwsze w życiu obrazy, grafiki lub fotografie do udekorowania mieszkań.

Wśród krajowych marszandów i historyków sztuki panuje nadęte przekonanie, że obraz „nad kanapę", mający służyć dekoracji, to coś złego. Taki obraz rzekomo kompromituje sprzedawcę i nabywcę. Ludzie niechętnie słuchają takich ponurych pouczeń. Takie podejście stwarza barierę pomiędzy sztuką a odbiorcą. Targi były okazją do zobaczenia różnych obrazów.

Od czegoś trzeba zacząć. Ze sztuką trzeba się oswoić. Gusta podlegają ewolucji. Targi stwarzają okazję do poznania różnych obrazów. Niektórzy goście targów mówili (sam słyszałem), że nigdy nie byli w muzeum. A na targi przyszli.

Najważniejsze, że rodziny masowo przychodziły z dziećmi. To jest skuteczna edukacja. Cierpliwie wnoszono wózki z maluchami na pierwsze piętro, gdzie zlokalizowano część ekspozycji.

Oczywiście były także kicze. Ale dla równowagi goście mogli obejrzeć ambitną ofertę np. Galerii Sztuki Współczesnej Esta z Gliwic (www.galeria-esta.pl). Oferowała ona m.in. grafikę Stefana Gierowskiego (cena 2,5 tys. zł). Były dzieła Urszuli Broll, Jana Chwałczyka, Tadeusza Łapińskiego. Można było kupić dzieła węgierskiego artysty Istvana Haasza.

Tadeusz Stapowicz z Esty pozytywnie ocenia targi, ponieważ była wielka frekwencja i goście dokonywali wielu zakupów. – Targi były dla gości okazją do oswojenia się ze sztuką. Kontakty zawarte przez galerię na targach będą owocowały w przyszłości – tak uważa Tadeusz Stapowicz. Zarówno Esta, jak i np. Galeria Milano deklarują, że wezmą udział w kolejnej edycji targów.

Sukces, moim zdaniem, polega przede wszystkim na tym, że ktoś miał odwagę zorganizować targi i one sprawnie przebiegły. Faktem jest, że w Polsce odbywają się właściwie tylko jedne targi sztuki, organizowane raz w roku jesienią przez Rempex. To zdecydowanie za mało jak na duży kraj w centrum Europy. W ościennych państwach wygląda to zdecydowanie inaczej.

Od początku relacjonuję targi organizowane przez Rempex. Już kilkanaście lat temu planowano organizowanie również wiosennej edycji, ale nic z tego nie wyszło. Może znajdzie się hojny mecenas, który zasponsoruje jeszcze inne targi? To się opłaca. Targi Sztuki Dostępnej odwiedziło ok. 3,5 tys. gości (bilet kosztował 10 zł.) W targach brało udział kilkudziesięciu wystawców, stoisko kosztowało ok. 5 tys. zł.

Z łezką w oku wspominam Targi Sztuki Socjalistycznej Interat organizowane w czasach PRL na Międzynarodowych Targach w Poznaniu. To był dopiero karnawał. Tam były tłumy. Fundował to hojny państwowy mecenas, który naprawdę dbał o kulturę.

Co warto obejrzeć na bieżących aukcjach? 9 marca Dom Aukcyjny Ostoya (www.aukcjeostoya.pl) licytować będzie m.in. historyczne papiery wartościowe. Może jest tam coś interesującego dla kolekcjonerów?

16 marca Desa Unicum i Ardor Auctions (www.desa.pl) zorganizują kolejną aukcję samochodów. Robi wrażenie cena modelu Porsche 911 Speedster z 1994 roku. Estymację określono w przedziale 1,3–1,6 mln zł. W internetowym katalogu czytamy, że jest to „bardzo unikatowy" model, jakby samo słowo „unikatowy" nie wystarczało do wyrażenia niesłychanej cudowności oferowanego auta.

Są w katalogu informacje, które zasługują na uwagę i dyskusję wśród miłośników luksusowych aut. Czytamy, że egzemplarz zarejestrowany jest we Francji, że pochodzi z „cennej prywatnej kolekcji". Co to może oznaczać? Czy wyrafinowany zachodni kolekcjoner, w domyśle milioner, uznał, że Polska ma najbardziej dojrzały rynek luksusowych aut? Faktycznie mamy taki rynek? Nie wierzę.

Z kolei 20 marca Sopocki Dom Aukcyjny zorganizuje aukcję malarstwa na papierze. Jest ciekawa akwarela Jerzego Dudy-Gracza. Na 7,8 tys. zł wyceniono ilustrację namalowaną przez Romana Opałkę. Obrazy artysty osiągają rekordowe ceny na aukcjach. Mamy okazję wylicytować tańszą pracę.

Media podały, że wybitny japoński architekt Arata Isozaki uhonorowany został prestiżową Nagrodą Pritzkera, która jest dla architektów jak Nagroda Nobla. Ucieszyła mnie ta wiadomość, ponieważ przed laty kibicowałem budowie Centrum Sztuki i Techniki Japońskiej Manggha w Krakowie. Siedzibę centrum naprzeciw Wawelu zaprojektował w czynie społecznym Arata Isozaki.

Centrum z prywatnych pieniędzy ufundował reżyser Andrzej Wajda. W 1987 roku Japończycy uhonorowali Wajdę Nagrodą Miasta Kioto. W czasie uroczystości Wajda odebrał czek na 450 tys. dolarów i od razu całą kwotę przeznaczył na budowę muzeum dla kolekcji japoników, jaką Polakom podarował w 1920 roku największy nasz kolekcjoner Feliks Jasieński (1861–1929).

Dar Jasieńskiego nie był pokazywany, zalegał w magazynach. Inicjatywę Wajdy poparł m.in. związek japońskich kolejarzy. Kwestowali oni na dworcach i dozbierali potrzebne fundusze.

Piszę o tym, bo to przykład obywatelskiej postawy, której tak bardzo brakuje po 1989 roku. Mamy całe dywizje milionerów, dlaczego nie są hojni. Dlaczego nie fundują muzeów, szpitali, sal koncertowych? Byłyby to ich pomniki, zyskaliby nieśmiertelność.

Inwestycje alternatywne
Małe sztabki i złote monety królują w rosnących zakupach Polaków
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Inwestycje alternatywne
Pozycja długa na rynku sztuki
Inwestycje alternatywne
Retro jest w cenie: BMW 501. Barokowy anioł
Inwestycje alternatywne
Ciągle z klasą!
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Inwestycje alternatywne
Wysoka cena niewiedzy
Inwestycje alternatywne
Pułapki inwestowania w sztukę