Kontrolerzy zbadali m.in. zawartość tłuszczu mlecznego oraz zamienników tłuszczu kakaowego w czekoladzie. Weryfikowane również były deklaracje producentów dotyczące m.in. masy netto. Najwięcej nieprawidłowości dotyczyło wykrycia, w trakcie badań laboratoryjnych, przekroczonego pięcioprocentowego limitu dozwolonych tłuszczów roślinnych, stanowiących zamienniki tłuszczu kakaowego.

Ciekawe wnioski płyną również z analizy wyrobów, które teoretycznie powinny zawierać kawałki owoców i innych składników. Teoretycznie – bo okazało się, że wcale ich tam nie ma. Przykłady? „Banany w galaretce oblane gorzką czekoladą” w rzeczywistości nie zawierały bananów, w „czekoladzie nadziewanej z kawą i whisky” nie było kawy. Z kolei w poziomkowych biszkoptach z galaretką w czekoladzie zamiast poziomek był sok jabłkowy.

Lepiej wypadła inspekcja wyrobów winiarskich. Choć i tu zdarzały się nieprawidłowości. Najczęściej w badanych próbkach stwierdzano zbyt wysoką lub zbyt niską zawartość cukrów i obniżoną zawartość alkoholu. W błąd wprowadzały też określenia na opakowaniach. Zamiast napoju "winopochodny aromatyzowany", podawano, że jest to "wino". Zdarzały się też sprzeczne informacje o produkcie, np. importer deklarował wino czerwone, a producent - białe.

Po kontroli Inspekcja Handlowa wystawiła w sumie 41 mandatów karnych. Wydano też pięć decyzji o nałożeniu kar pieniężnych.