Od nowego roku płaca minimalna ma wzrosnąć o 91 zł, do 1408 zł – ustalili związkowcy z szefem resortu pracy Jolantą Fedak. Rząd daje sobie jednak jeszcze dwa tygodnie na analizy związane z konsekwencjami tej podwyżki dla gospodarki – zapowiedział wczoraj premier Donald Tusk. Zmianę płacy minimalnej najsilniej odczują firmy usługowe, które wynagradzają pracowników najskromniej.
[srodtytul]Impel: zyski w dół o 5 proc.[/srodtytul] Grzegorz Dzik, prezes wrocławskiego Impela, przewiduje, że w związku z podwyżką płacy minimalnej w przypadku niektórych kontraktów na ochronę mienia czy sprzątanie jego spółka musi się liczyć z obniżeniem zysków o ok. 5 proc. Możliwości renegocjowania istniejących umów, zwłaszcza zawartych w ramach ustawy o zamówieniach publicznych, są obecnie niewielkie.
Impel w ostatnich latach intensywnie się restrukturyzował, więc pole do dalszych cięć kosztów, które niwelowałoby skutki urzędowo podnoszonych gaż, pozostało minimalne – przyznaje szef wrocławskiego potentata usługowego, którego zeszłoroczne przychody przekraczały miliard złotych. W przypadku Impela koszty pracy to blisko 80 proc. wszystkich kosztów spółki. Wrocławska firma w pierwszym półroczu osiągnęła 533,6 mln zł przychodów i 21,8 mln zł zysku netto, wykazując rentowność na poziomie 4,6 proc. Zarząd spółki zapowiada utrzymanie w firmie wzrostowych tendencji w tym roku i zamknięcie go przychodami znacznie przekraczającymi miliard złotych.
[srodtytul]Ucierpi cała branża[/srodtytul]
Prezes Konsalnetu Adam Pawłowicz szacuje, że ubytek w zyskach tej drugiej co do wielkości w kraju firmy ochrony mienia spowodowany podwyżką płacy minimalnej i wyższymi kosztami pracy sięgnie 1,5–2 proc. Konsalnet spróbuje renegocjować niektóre wieloletnie kontrakty. Liczy, że klienci zrozumieją, iż w przypadku firmy usługowej, takiej jak Konsalnet, koszty pracy praktycznie decydują o kosztach jej działania.