– Żeby rozwijać sieć sklepów franczyzowych, potrzebujemy sprawnej logistyki. Mamy już dobrze działającą dystrybucję na Pomorzu i południu Polski, ale na naszej mapie zostały jeszcze białe plamy. Dlatego planujemy przejęcia – ujawnia Marek Romanowski, prezes Bomi.

Do pierwszej transakcji ma dojść jeszcze w tym półroczu. Ma opiewać na kilka milionów złotych. Chodzi o jedno z warszawskich przedsiębiorstw dystrybucyjnych. Druga umowa zostanie podpisana w tym roku, ale jeszcze nie wiadomo kiedy. – Negocjacje są bardzo zaawansowane – mówi Romanowski.Rabat Serwis ma do końca czerwca wejść na NewConnect . Podwyższy kapitał o 5 proc. Na razie nie ujawnia szczegółów oferty.

Z naszych nieoficjalnych informacji wynika, że raczej nie będzie to oferta publiczna. – Bomi zainteresowane jest wprowadzeniem Rabatu na GPW w dalszym terminie. Na razie zależy im na czasie, stąd debiut na małej giełdzie. Bomi oczekuje, że do Rabatu wpłynie 10–20 mln zł – ujawnia nasze źródło.

Czy władze grupy nie obawiają się, że problemy Bomi z siecią delikatesów pokrzyżują te plany? – Mamy nadzieję, że inwestorzy dostrzegą wreszcie, że Rabat nie odpowiada za logistykę dla naszych własnych delikatesów (zajmuje się dystrybucją do sieci sklepów franczyzowych – red.), ale jest zdrowym, zyskownym przedsiębiorstwem – mówi prezes. – Jeśli porównamy Rabat z biznesem dystrybucyjnym Emperii, to okaże się, że może być wart około 400 mln zł. A grupa Bomi wraz z częścią detaliczną jest wyceniana na GPW na w sumie niecałe 300 mln zł – tłumaczy Romanowski.

Bomi przygotowuje spółkę zależną do debiutu i jednocześnie likwiduje nierentowne sklepy. Do końca marca zamknie 10 własnych sklepów w złych lokalizacjach, a do końca roku otworzy dwa nowe. – Nie chcemy popełniać błędów, jeśli chodzi o lokalizację delikatesów. W tym roku otworzymy je tylko w dobrze rokujących miejscach – zapowiada Romanowski. AWK