Cel to dotarcie do szerszego grona klientów i obniżka kosztów. Porównanie z konkurentami utrudnia druga „noga" Bomi – czyli biznes dystrybucyjny. Mniej się o nim mówi, ale w praktyce odpowiada on za ponad połowę obrotów grupy. Co ważne, jest też rentowny, w przeciwieństwie do detalu.
Bomi jest najczęściej porównywane z giełdową Almą Market. – Nie ma wątpliwości, że jesteśmy delikatesami. Mamy bardzo bogaty asortyment. Ale ceny podstawowych produktów mamy bardzo konkurencyjne, czasami nawet niższe niż Biedronka – mówi Jerzy Mazgaj, szef Almy Market. Podkreśla też, że atutem Almy są trafione lokalizacje. – W przeciwieństwie do Bomi my nie zamknęliśmy jeszcze ani jednego sklepu – mówi. W segmencie delikatesów Bomi konkuruje również z siecią Piotr i Paweł. Ta nie szczędzi pieniędzy na inwestycje i mocno rozwija swoją sieć. Prowadzi też sprzedaż internetową. Bomi również oferuje taką usługę.
Żeby poprawić wyniki biznesu detalicznego, Bomi?zamierza m.in. oddać sklepy w zarządzanie ajentom. Ma to zwiększyć efektywność sieci.
W segmencie hurtowym konkurentem Bomi – a właściwie spółki dystrybucyjnej Rabat – jest m.in. giełdowy Eurocash. Po przejęciu Tradisu od Emperii jest liderem branży. Ma najmocniejszą pozycję negocjacyjną i sporo środków na inwestycje. Rabat konkuruje również z Bać-Polem, który planował debiut na GPW. Prawdopodobnie te plany są już nieaktualne.