Trwa walka z czasem. Zarząd Bomi 10 lipca złożył wniosek o ogłoszenie upadłości spółki z możliwością zawarcia układu. Prezes Witold Jesionowski liczył, że decyzja sądu zapadnie w ciągu kilku, kilkunastu dni. Na razie jednak jej nie ma. Może się okazać, że na postanowienie trzeba będzie jeszcze trochę poczekać.
– Po usunięciu braków formalnych wniosku sąd wydał postanowienie o ustanowieniu tymczasowego nadzorcy sądowego. Ma on przedstawić sprawozdanie na temat aktualnej sytuacji finansowej dłużnika do 5.9.2012 r. – poinformował nas Tomasz Adamski, rzecznik gdańskiego sądu.
Brak kapitału uderza w biznes
Prezes Jesionowski nie chce zdradzić, jak Bomi sobie radzi po tym, gdy banki odmówiły handlowej grupie dalszego finansowania. – Czekamy na decyzję sądu – mówi tylko.
Tymczasem analitycy podkreślają, że obecna sytuacja uniemożliwia spółce kontynuowanie restrukturyzacji.
– Im dłuższy okres oczekiwania na decyzję sądu, tym dla Bomi gorzej. Straty, w postaci odpływu klientów, które spółka ponosi, nie funkcjonując normalnie, mogą być nie do odrobienia. Można jakiś czas działać, operując tylko gotówką, ale na pewno jest to bardzo trudne i nieefektywne – mówi Sylwia Jaśkiewicz, analityk Domu Maklerskiego IDMSA.