Kurs Almy Market wzrósł w tym roku już o 20 proc. W piątek wynosił 32,5 zł. Przebił średnią z cen docelowych z tegorocznych rekomendacji (32 zł). Podobnie w przypadku Vistuli, której Alma jest udziałowcem. Wycena jubilersko-odzieżowej spółki od początku stycznia poszła w górę o 49 proc., do obecnych 1,6 zł. Analitycy średnio wyceniają jej akcję na 1,41 zł. Nie ma natomiast rekomendacji dla Krakchemii, w której Alma jest największym akcjonariuszem. Ale jej akcje w ostatnich miesiącach też radzą sobie lepiej niż rynek. Od początku roku zdrożały o 9 proc.
– Uważam, że wszystkie spółki, gdzie jesteśmy obecni, są niedoszacowane – mówi Jerzy Mazgaj, prezes i największy udziałowiec Almy.
Kluczowy IV kwartał
W I półroczu przychody grupy sięgnęły 771 mln zł, a strata netto z działalności kontynuowanej około 2 mln zł. – Jesteśmy spokojni o całoroczny wynik. Na pewno będzie zysk netto – mówi prezes. Przypomina, że w ubiegłym roku po trzech kwartałach grupa miała bardzo wysoką stratę, a cały rok zamknęła zyskiem. W tej branży bowiem panuje bardzo silna sezonowość i zdecydowanie najważniejszy jest IV kwartał.
– Moim zdaniem w tym roku efekt ten będzie jeszcze bardziej wyraźny z uwagi na większą liczbę otwarć delikatesów. Na cały rok zaplanowano ich osiem, wobec dwóch w 2012 r. Do czasu publikacji raportu półrocznego Alma uruchomiła pięć lokalizacji, a dodatkowe koszty przełożyły się na słabsze wyniki za I półrocze – mówi Adam Kaptur, analityk Millennium DM. Jego zdaniem IV kwartał powinien być lepszy niż rok temu. – Dlatego uważam, że poprawa wyników rocznych wciąż jest możliwa, zwłaszcza gdyby do końca roku nastąpiła poprawa nastrojów konsumentów – zaznacza.
Szef Almy twierdzi, że symptomy ożywienia już się pojawiają. Eksperci spodziewają się jednak, że w II półroczu sprzedaż Almy będzie zbliżona do tej sprzed roku, ewentualnie nieco wyższa. – Większego ożywienia w branży spodziewałbym się dopiero w 2014 r. – mówi Marek Czachor, analityk Erste Securities.