Organizacja szacuje, że po spodziewanym zdjęciu ograniczeń dla pracy restauracji wiosną może nie otworzyć się ponownie co piąta – zatem likwidacja czeka ok. 15 tys. lokali. Zmiana modelu pracy oznacza też wielkie zwolnienia, pracę w sektorze zatrudniającym około miliona osób może stracić nawet 250 tys. osób.
– Zamówienia na wynos to zaledwie 5–10 proc. dziennego, standardowego obrotu. Wyjątkiem są restauracje sieciowe, szybkiej obsługi, sushi i pizzerie, które najlepiej radzą sobie z serwisem dań na wynos – mówi Jacek Czauderna, prezes IGGP. – Szacujemy, że w wyniku lockdownu branża straciła w 2020 r. około 30 mld zł – dodaje.
Przekłada się to już na wielkie kłopoty dla firm, w tarapaty wpadł choćby Sfinks Polska, spółka zarządzająca m.in. sieciami Sphinx, Piwiarnia Warki czy Chłopskie Jadło. Jej wierzyciele zgodzili się jednak na zawarcie układu zaproponowanego w ramach uproszczonego postępowania restrukturyzacyjnego. Spółka ubiega się także o wsparcie dla przedsiębiorstw w restrukturyzacji, czyli o pożyczkę z Agencji Rozwoju Przemysłu w ramach programu „Polityka nowej szansy", by móc przetrwać okres zamrożenia branży.
– Przyjęte rozwiązanie układowe stabilizuje sytuację spółki i pozwala na obniżenie kosztów kredytu. W każdej grupie układowej poparcie dla zaproponowanego planu znacznie przekroczyło wymogi ustawy – mówi Sylwester Cacek, prezes Sfinks Polska. – Powodzenie układu nie będzie jednak możliwe bez otrzymania wsparcia z ARP na pokrycie luki płynnościowej w związku z trwającym już prawie cztery miesiące zamrożeniem naszej działalności i brakiem widoków na otwarcie branży w następnych tygodniach – dodaje.
– Prognozy dla branży są obecnie katastrofalne i firmy z sektora powinny jak najszybciej restrukturyzować swój biznes w celu dostosowania do aktualnych, niezwykle trudnych warunków rynkowych – mówi Małgorzata Anisimowicz, kwalifikowany doradca restrukturyzacyjny, prezes PMR Restrukturyzacje. PM