Od dwóch lat w mediach, niemal na porządku dziennym, używane jest sformułowanie ?Nowa Ekonomia? dla określenia wszelkich przedsięwzięć, mniej lub bardziej związanych z siecią internetową. Co to oznacza? Jeżeli mamy do czynienia z nowym obliczem ekonomii, to znak, że na naszych oczach musiała się w niej dokonać zmiana paradygmatyczna. Na dowód tego na rynku księgarskim pojawiły się manifesty programowe awangardy, która podobno już skutecznie funkcjonuje w ramach nowego paradygmatu. Mniejsza w tym miejscu o zapowiadane zmiany w kwestiach ściśle ekonomicznych, takie jak popyt konsumencki, inflacja, zależność poziomu inwestycji od kosztów kredytu itd. To jest wdzięczny temat do dyskusji w ramach spotkań akademickich. Spójrzmy jak to wygląda, w dużym uproszczeniu, z punktu widzenia przedsięwzięć gospodarczych. W ramach starego paradygmatu naczelne tezy brzmiały: maksymalizacja zysków, możliwie największe ograniczanie kosztów, innowacyjność, przejrzystość w sposobie prowadzenia działalności, przestrzeganie dobrych zasad kupieckich. Czy stary paradygmat napotkał w którymś momencie takie przeszkody, iż niemożliwym stało się prowadzenie dalszej działalności gospodarczej w jego ramach? Załóżmy w tym miejscu, że tak było ? koszty rosły, zyski spadały, każdy każdego zaczął oszukiwać w umowach handlowych itd. Pojawiła się nagła potrzeba wyjścia z owego niebezpiecznego położenia. Dochodzi wobec tego (według niektórych) do rewolucji w świecie ekonomii, jako materiału wybuchowego, kruszącego mury, ponurego zamczyska Starej Ekonomii użyto internetu. Tysiące młodych (i udających młodych) yuppies ruszyło na gospodarczy podbój cyberprzestrzeni, posiłkując się nowymi tezami:? Zyski może będą (za kilka lat), na razie będziemy generowali gigantyczne straty. Ale proszę się nie martwić ? im wyższe straty, tym lepiej, jest to znak, że więcej zainwestowaliśmy w przyszłość i szybciej działamy od konkurencji.? Ograniczanie kosztów prowadzonej działalności nie jest ważne. To było dobre w Starej Gospodarce ? my udowodnimy, za pomocą pieniędzy akcjonariuszy, że jesteśmy w stanie wydać każdą kwotę, jaką oni nam powierzą. Wszystko oczywiście w imię pozyskania klienta, zdobycia rynku, poszerzenia asortymentu towarów i usług.? Innowacyjność ? tutaj oczywiście nikt nic nam nie jest w stanie zarzucić, to my jesteśmy elitą technologiczną świata. Pytanie, czy ktoś potrzebuje pewnych rozwiązań, jest nie na miejscu. Jeżeli akcjonariusze chcą kiedyś, w odległej przyszłości, zysków internetowych firm, to muszą też inwestować w marketing. Trzeba przekonać potencjalnych klientów, że bardzo potrzebują naszych nowych rozwiązań.? Przejrzystość prowadzonej działalności to kolejny element wszelkich przedsięwzięć gospodarczych, który należy odłożyć do lamusa. Opowiadanie o tym, co i jak chce się zrobić, jest bardzo niebezpieczne ze względu na czyhającą wszędzie konkurencję. Nawet nasi akcjonariusze mogą stanowić potencjalną piątą kolumnę gospodarczą, więc i oni nie powinni wiedzieć za wiele o naszych aktualnie prowadzonych przedsięwzięciach i planach.? Na koniec ? uczciwość kupiecka... Mówiąc szczerze, to tak archaiczne pojęcie, że nie do końca wiemy, jaka treść się pod nim kryje. Na wszelki wypadek mamy od tego dobrych prawników.A efekty działalności w nowym, o wiele bardziej funkcjonalnym (tylko z założenia oczywiście) paradygmacie są takie, że niegdysiejszym potentatom grozi realne widmo bankructwa. Nie wspominając o wielu mniejszych firmach, których gwiazdki dawno już pogasły na internetowym firmamencie... (...)Czas na podsumowanie. Po pierwsze wydaje się, że nie doszło do żadnej zmiany paradygmatycznej w ekonomii, stare prawa nadal obowiązują i mają się dobrze. Nie wystąpiły takie zasadnicze anomalie, które kazałyby nam je porzucić i poszukiwać zupełnie nowych, co najwyżej wprowadza się pewne modyfikacje, tak aby uelastycznić prawa, w związku z nowymi zjawiskami, choćby takimi jak dynamicznie rozwijająca się globalizacja. Po drugie to Stara Gospodarka jak dotąd wychodzi obronna ręką z osłabienia gospodarczego w USA ? vide wyniki finansowe za I kwartał bieżącego roku. Po trzecie internet jest tylko jednym z wielu narzędzi, które może ? ale nie musi ? przyczynić się do poprawy efektywności prowadzonej działalności gospodarczej. Taką funkcję niegdyś pełniły i na dobrą sprawę nadal pełnią telefon, transport samochodowy, komputer. Próba medialnej rewolucji (bo to była tuba, przez którą piewcy ?Nowej Ekonomii? krzyczeli najgłośniej) paradygmatycznej spełzła na niczym. Nie ma dróg na skróty ? zawsze zasadnicza zmiana jest pochodną wcześniejszej potrzeby, a nie na odwrót. Beneficjentami tego, jednego przecież z wielu na przestrzeni wieków, zbiorowego szaleństwa stali się ci, którzy go inspirowali swoimi wizjami i obietnicami bez pokrycia. A pod każdą szerokością geograficzna i w każdym czasie znajdą się tacy, którzy uwierzą takim fałszywym prorokom i powierzą im swoje pieniądze (niejednokrotnie oszczędności całego życia). Ale nie trzeba się martwić, na ich miejscu pojawią się nowi, i to z obu stron. Historia niczego nie uczy.
Marcin Grygorczuk(skróty pochodzą od redakcji)