Polska negocjuje nie tylko z państwami Unii, ale także z krajami Europejskiego Obszaru Gospodarczego. W ramach tego obszaru funkcjonuje instrument podobny do Funduszu Spójności, który finansuje przede wszystkim Norwegia, Islandia, ale i Liechtenstein. Za prawo uczestnictwa w jednolitym rynku wspierają one biedniejsze państwa jednolitego rynku. Fundusz zostanie istotnie powiększony. Dodatkowe środki (kilkaset mln euro) wpłacane przez te trzy państwa europejskie nie zasilą funkcjonującego instrumentu, ale zostaną przekazane nowym krajom członkowskim UE.
Rozpatrując zależności pomiędzy napływem do Polski środków unijnych i naszymi wpłatami do UE trzeba pamiętać, że napływ środków jest zależny od nas, od wielu czynników wewnętrznych. Niekoniecznie nastąpi w szacowanym okresie, bo może być opóźniony, natomiast odpływ środków z Polski jest regularny, comiesięczny.
Należy jednak podkreślić, że Polska nie będzie płatnikiem netto w relacjach z budżetem ogólnym UE i będzie to dotyczyć już pierwszego roku członkostwa, kiedy nie będziemy jeszcze otrzymywać transferów z tytułu dopłat bezpośrednich.
Nawet gdyby w 2004 r. Polska nie zdołała wydać ani jednego euro z funduszy strukturalnych, Funduszu Spójności, polityk wewnętrznych sensu stricte czy środków na rozwój wsi, to i tak ryczałt na poprawę płynności budżetu państwa, grant w ramach instrumentu finansowego Schengen, środki na regulacje rynkowe w ramach Wspólnej Polityki Rolnej, zaliczka na poczet wydatków strukturalnych oraz środki z tytułu zobowiązań w ramach pomocy przedakcesyjnej z lat poprzednich będą wyższe niż wpłaty Polski do budżetu UE.
Infrastruktura
Przystąpienie Polski do UE oznacza możliwość zwiększenia skali inwestycji infrastrukturalnych. Pamiętajmy przy tym, że będziemy mieli do czynienia z wyraźnym efektem wypychania celów inwestycyjnych regionów czy gmin. Przykładowo, zamiast wyremontować szkołę, gmina będzie starała się zbudować obwodnicę. Zbuduje ją, ale prawdopodobnie przeznaczy na to środki, które być może byłyby wydane na inne cele w przypadku, gdyby nie występowało współfinansowanie ze środków unijnych. Wydatkowanie bowiem złotówek na finansowanie nowych dróg pozwala na użycie środków unijnych w znacznie większej kwocie, a więc budowa dróg będzie wypychała bieżące cele gminy.
Z kolei wpływ na przedsiębiorstwa i gospodarstwa domowe będzie zapewne zróżnicowany. Z jednej strony pojawią się obciążenia dostosowaniami, z drugiej - pojawi się nowy popyt, gdyż niektóre wymogi Unii Europejskiej tworzą podstawy zaistnienia wielu rynków. Przykładowo, wymogi dotyczące ochrony środowiska spowodują powstanie rynku producentów urządzeń redukcji spalin w elektrowniach, utylizacji odpadów itp. Na pewno nastąpi zmiana struktury popytu, ale skala pozytywnego wpływu jest trudna do oceny.Należałoby również uwzględnić wpływ migracji na gospodarkę. Należy przypuszczać, że drenaż mózgów nie będzie wcale podstawowym zagrożeniem. Drenaż ten i tak nastąpi, a jak niektórzy przewidują, będzie większy w przypadku naszego nieprzystąpienia do UE. Warto więc zwrócić uwagę na inne elementy migracji. Część Polaków na pewno skorzysta z europejskiego rynku pracy. Będzie on otwierany niezależnie od przyznania lub nieprzyznania okresu przejściowego. Szansa pracy w UE będzie więc od początku członkostwa. Migracja na pewno nie rozwiąże problemu bezrobocia. Jej efektem nie będzie też napływ do Polski pieniędzy zarobionych w krajach UE. Innym odzwierciedleniem migracji będzie efekt demonstracji. Jeżeli okaże się, że ludzie tego samego zawodu w innym kraju europejskim zarabiają więcej niż w Polsce, to żeby ich zatrzymać u nas, pracodawca będzie zmuszony zwiększyć wynagrodzenie. Efekt demonstracji będzie się przyczyniał do wzrostu płac w Polsce, który nie będzie bezpośrednio wiązał się ze wzrostem wydajności pracy. Wielkość tego ryzyka, to pytanie o skalę migracji z powodu lepszych zarobków europejskich.
Próba oceny wpływu nieprzystąpienia Polski do UE wcale nie jest prosta. Również nie jest jasne, jaka byłaby siła oddziaływania faktu, że Polska nie przystępuje do UE, podczas gdy w jej otoczeniu wszystko się zmienia. Pewne konsekwencje byłyby dosyć daleko idące, ale trudno to ocenić. Według analizy makroekonomicznej profesora Witolda Orłowskiego, jeśli nie wejdziemy do UE, zmniejszy się tempo wzrostu gospodarczego bez względu na jego wielkość w chwili podejmowania decyzji o członkostwie w UE. Trudno ocenić, jaki będzie wzrost gospodarczy po naszym przystąpieniu do Unii Europejskiej, ale nasze nieprzystąpienie na pewno oznacza gorsze perspektywy dla polskiej gospodarki.
Prelegent jest podsekretarzem stanu w Urzędzie Komitetu Integracji Europejskiej
Referat zaprezentowany na seminarium z cyklu BRE Bank - CASE w maju br. Opublikowany w Zeszytach BRE Bank - CASE nr 66 pt. Polska w Unii
Europejskiej. Jaki wzrost gospodarczy?