Paskudna choroba morska

Pora na zmiany, bo nasza łajba kołysze się coraz mocniej. Niebezpieczeństwo choroby morskiej staje się coraz bardziej realne

Publikacja: 18.02.2004 09:03

Niedawno kolejna kubańska rodzina wpłynęła na amerykańskie wody przybrzeżne. Za łódź służył jej przerobiony samochód, co świadczy o nie lada umiejętnościach. Niechby ktoś spróbował przepłynąć maluchem na Bornholm... Determinacja tych, którzy szukają wolności i dobrobytu, jest jednak wielka. W gorszej sytuacji są ci, którym świeci "Słońce XXI wieku". Słońce, które potrafi latać samolotem, a także - jak donoszą agencje - pisze opery i już za pierwszym razem potrafi zagrać w golfa na mistrzowskim poziomie. Szkoda że nie umie (nie chce?) rozmnażać ryb i chleba dla przymierających głodem poddanych.

W porównaniu z nimi nie mamy powodów narzekać. Nasz okręt od kilkunastu lat jest na pełnym morzu. Nie ścigają nas kutry rakietowe z wymalowaną gwiazdą ani ludowa marynarka. Ma w tym swój udział śp. pułkownik. Wielu uważa go za zdrajcę. Wielce znamienne jest, że w Czechach, najbardziej - jak się okazuje - liberalnym "erotycznie" kraju świata - najczęściej nielojalni wobec męża lub żony są wyborcy Komunistycznej Partii Czech i Moraw. Wiadomo, kto jest ekspertem od wszelkich zdrad.

Nasz okręt radzi sobie rozmaicie w walce z żywiołami. W kadłubie wykryliśmy przed laty wielką dziurę budżetową. Do tej pory nie udało się jej załatać. Jest tratwa ratunkowa, przygotowana z wielkim trudem przez ministra Hausnera, ale nie brak takich, którzy rozmontowują ją z czystej złośliwości albo z myślą o przejęciu okrętu. Inni zamiast tratwy woleliby motorówkę. I ja się z nimi zgadzam, choć nie stawiałbym sprawy na ostrzu noża: motorówka albo śmierć w głębinach. Zwłaszcza kiedy złoty jest już podtopiony, a dna nawet nie sposób wysondować. Na szczęście wszyscy się zgadzają, że trzeba ciąć wydatki na rozrośniętą do granic absurdu załogę. Szkoda tylko, że nikt ich nie tnie, a administracja rozrasta się dalej! Na chłopski rozum trudno to pojąć.

Dziura to jednak nie wszystko. Poszycie się rozłazi. W rywalizacji z innymi, bardziej konkurencyjnymi, gospodarkami przypominamy Titanica (jeśli chodzi o stan burty) po starciu z górą lodową. Dryfowanie nie przybliża nas do celu. Kiedy zaś "pędzimy" z prędkością zaledwie kilku węzłów na rok, wszystko skrzypi i trzeszczy, bo konstrukcja statku jest przestarzała i powierzchownie tylko remontowana. Nic dziwnego, że nikt ostatnio nie chce inwestować w spróchniałą łajbę.

W mroku czają się korsarze. Nie tylko obcy. Na wietrze łopocze już złowieszczo flaga Samoobrony i LPR. Pierwsi szykują się do skoku na słynny skarb Balcerowicza - rezerwę rewaluacyjną, drudzy chętnie złupiliby banki podatkiem solidarnościowym. Wyobraźmy sobie Andrzeja Leppera w czarnej opasce na oku lub Romana Giertycha z karabelą w dłoni. Włos się jeży.

Na horyzoncie wyłania się bezpieczny port - Unia Europejska. Bezpieczny, ale nie dla wszystkich. Trzeba umieć omijać brukselskie mielizny i biurokratyczne rafy. Zanim rzucimy kotwicę, trzeba przygotować łódź: rozwinąć żagle, odmalować maszty i wyczyścić pokład. Unia gotowa jest zaopatrzyć nas w słodką wodę i inne zapasy, ale nie za darmo. I nie na piękne oczy. Tymczasem porządki idą jak po grudzie. Morale załogi podupada. To wina oficerów, oczywiście. Bosman Oleksy niewiele chyba zdoła zmienić. Podobnie jak Andrzej Celiński, oficer polityczny. Wywieszenie transparentu z hasłami legalnej aborcji i małżeństw dla... eee... kochających inaczej to raczej żałosny pomysł na ukrycie dziur w poszyciu.

Nic dziwnego, że sondaż wśród galerników - podatników wypada niekorzystnie dla załogi. Nastroje buntownicze rosną. To wina kapitana. Nie zdołał opanować bezchołowia nawet w szeregach przybocznej gwardii, nie mówiąc o realizacji odważnych reform i przebudowie galery w paradny żaglowiec. Może więc pora, inaczej niż chce załoga, spuścić szalupę i odesłać kapitana do... partii lub do portu. Marynarze z Bounty dali dobry przykład.Pora na zmiany, bo nasza łajba kołysze się coraz mocniej. Niebezpieczeństwo choroby morskiej staje się coraz bardziej realne. Jej skutki są powszechnie znane.

Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Materiał Promocyjny
Tech trendy to zmiana rynku pracy
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Materiał Promocyjny
Lenovo i Motorola dalej rosną na polskim rynku
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego