Bruce Wasserstein, szef Lazarda, w tym tygodniu powinien ujawnić pierwsze szczegóły dotyczące planowanego debiutu - podał Bloomberg, powołując się na nieoficjalne informacje. Mówi się, że po wejściu na giełdę kapitalizacja rynkowa spółki sięgnie 3 mld USD. To niewiele w porównaniu z największymi rywalami. Wartość rynkowa Goldman Sachs czy Merrill Lynch wynosi teraz ok. 46 mld USD.
Lazard to jedna z najstarszych światowych instytucji finansowych, założona przez rodzinę obecnego prezesa Michela David-Weilla w 1848 r. Jej właścicielami są obecnie w 64% tzw. partnerzy, od których decyzji będzie zależeć, w jaki sposób i czy w ogóle spółka zostanie upubliczniona. Jeśli Lazard, który centrale ma w trzech dużych miastach - Nowym Jorku, Londynie i Paryżu, zdecyduje się wejść na giełdę, wówczas będzie to największa pierwotna oferta publiczna w sektorze bankowości inwestycyjnej od 1999 r., kiedy na nowojorskiej giełdzie zadebiutowały papiery Goldman Sachs.
Zdaniem analityków, Lazard nie ma wyjścia i musi przeprowadzić ofertę. Firma potrzebuje bowiem kapitału, aby móc skutecznie walczyć o klientów i zatrudniać dobrych specjalistów. - Lazardowi byłoby coraz ciężej rywalizować z większymi rywalami. Jest zbyt małą firmą i potrzebuje kapitału - powiedział agencji Bloomberga Mike Ford-Taggart, analityk branży bankowości inwestycyjnej w firmie Morningstar. - Jest duża szansa, że debiut będzie udany, bo Bruce Wasserstein zna się jak mało kto na rynku kapitałowym - dodał.
Według nieoficjalnych informacji, Lazard może już w przyszłym miesiącu złożyć w Komisji Papierów Wartościowych i Giełd (SEC) wniosek o dopuszczenie do giełdowego obrotu. Oferta miałaby prawdopodobnie miejsce na początku przyszłego roku. Do jej koordynowania został wynajęty ponoć Goldman Sachs.
Choć Bruce Wasserstein cieszy się dużą renomą na rynku, wielu obserwatorów uważa, że termin wprowadzenia na giełdę Lazarda nie jest zbyt fortunny. W ostatnich tygodniach kursy akcji na rynkach przestały rosnąć, a niektóre banki inwestycyjne rozczarowują inwestorów wynikami finansowymi. Tak było np. w przypadku Morgana Stanleya, który w ubiegłym tygodniu przedstawił gorsze od oczekiwanych wyniki za III kwartał roku obrachunkowego.