Inter Cars, giełdowy dystrybutor części zamiennych do samochodów i motocykli, nie zamierza w bieżącym roku rozpoczynać drogich projektów inwestycyjnych. Spółka będzie rozwijać się przede wszystkim w oparciu o istniejący potencjał.

Na pewno wzrośnie liczba filii, zarówno w Polsce, jak i za granicą. - Ile ich będzie, jeszcze nie wiemy. Nie ma planu minimum. Zdecyduje o tym sytuacja rynkowa - wyjaśnia Piotr Kraska, doradca zarządu IC. Możliwe, że polska sieć w tym roku powiększy się o 10-15 nowych oddziałów. Ile przybędzie ich za granicą, nie wiadomo. Firma ma w tej chwili 85 przedstawicielstw w kraju, 8 na Ukrainie, 1 na Litwie oraz 14 w Czechach i na Słowacji.

Zarząd IC nie podsumował jeszcze wyników finansowych za ubiegły rok. Podtrzymuje jednak, że przychody grupy powinny wynieść około miliarda złotych. Nieoficjalnie mówi się, że skonsolidowany zysk netto będzie wyższy niż 18,5 mln zł, co prognozowali analitycy giełdowi. Według naszych ustaleń, może to być około 20 mln zł. - Dokładne dane będą znane na początku marca, do tego czasu nie podajemy żadnych szacunków - ucina Piotr Kraska.

Jak już informowaliśmy, zarząd Inter Carsu chce przeznaczyć 20 proc. zysku wypracowanego w 2006 r. na wypłatę dywidendy dla akcjonariuszy. Szefowie spółki szacują, że w 2007 r. przychody i zyski będą jeszcze wyższe. Rynek, na którym działa firma, wart był w ubiegłym roku około 4,2 mld zł. W 2007 r. ma się powiększyć o 10 proc.

Spółka stara się zmienić strukturę finansowania działalności. Potrzebuje na bieżąco ok. 180 mln zł kredytów. - Jeśli okaże się, że emisja obligacji jest tańsza niż kredyty, to oczywiście spróbujemy - dodaje P. Kraska. Spółka podpisała umowę z ING BŚK o emisję papierów maksymalnie za 150 mln zł.