Indeks szerokiego rynku zakończył piątkowe notowania na rekordowym poziomie 55702,5 pkt, rosnąc o 0,11 proc. w stosunku do, również rekordowego, czwartku. Nowe maksima wszech czasów obecnie nie są już wydarzeniem. Po tylu miesiącach hossy stały się one normalnym elementem giełdowej rzeczywistości. Jednak prawdopodobnie przy okazji większości takich rekordów powstaje pytanie, jak długo jeszcze rynek może rosnąć?
Odpowiedzi na tak postawione pytanie nie zna nikt. Bo i skąd? Wymijająco można powiedzieć, że tak długo, jak długo utrzyma się hossa na świecie. Spróbujmy może jednak, bazując na analizie technicznej, nakreślić jakiś, w miarę racjonalnie brzmiący, scenariusz na najbliższe miesiące. Na wykresie WIG na przestrzeni ostatnich 6 lat można wykreślić dwa kanały wzrostowe, w jakich wykres ten się porusza. Pierwszy tworzy linia poprowadzona po szczytach ze stycznia 2002 r. i maja 2006 r. oraz równoległa do niej linia "zaczepiona" o lokalny dołek z marca 2003 r. Drugi, znacznie węższy kanał tworzy linia poprowadzona po szczytach z sierpnia 2003 r. i maja 2006 r. oraz po dołkach z marca 2003 r. i maja 2005 r. Indeks szerokiego rynku, poruszając się w tych kanałach, utworzył pięciofalową strukturę. Ostatnia fala tego układu rozpoczęła się w czerwcu 2006 r. i trwa do dziś. Jako że fala ta również dzieli się na pięć podfal, a na wykresie WIG obecnie rysowana jest jej piąta podfala, to koniec wzrostów wydaje się bliski. Ich kres może wyznaczać, znajdujące się obecnie na poziomie 56,5 tys. pkt, górne ograniczenie drugiego z opisanych kanałów. Gdyby tę tezę uznać za prawdziwą, to po osiągnięciu maksymalnie poziomu 56,5 tys. pkt, należy oczekiwać dużej korekty o strukturze ABC. Poziomem docelowym fali A może być dolne ograniczenie pierwszego z opisanych wyżej kanałów. Poziomem docelowym dla fali C natomiast dolne ograniczenie drugiego kanału. Zakładając, że spadki będą cechowały się podobną dynamiką jak obserwowane w ostatnich miesiącach wzrosty, fala A przyniesie spadek indeksu WIG do 46 tys. pkt, a fala C do 39 tys. pkt. Później na rynek wrócą byki i będą królować, tak jak dotychczas.