"Spadki na giełdzie w Szanghaju osiągnęły niemal 10 procent, co nie jest zwyczajnym spadkiem. Pogorszyło to nastroje na rynkach wschodzących. Zresztą widać też, że i nasza giełda pikuje. Złoty może jeszcze dziś stracić do poziomu 3,92 za euro, ale do 3,95 to już nie dojdzie" - powiedział dealer walutowy w Banku PKO BP Filip Starowieyski. We wtorek o godzinie 12.52 indeks największych spółek warszawskiej giełdy WIG20 spadał o 3 procent, a na Dalekim Wschodzie rynek w Szanghaju zamknął się dziś z 8,4-procentową stratą.

Euro wyceniano o 0,1 procent wyżej niż we wtorek rano, a tracący na świecie dolar kosztował o 0,1 procent mniej. Od poniedziałkowego zamknięcia polska waluta straciła 0,9 procent wobec euro.

Kiepskie nastroje na rynkach wschodzących, na które wpłynęły tarcia w światowej polityce związane z kontrowersyjnym programem nuklearnym Iranu, odcisnęły swoje piętno także na polskim rynku długu. Dealerzy tłumaczą to zwiększonym apetytem na bezpieczniejsze aktywa, co zwykle szkodzi rynkom wschodzącym. "Wczorajsze osłabienie się złotówki i całego regionu spowodowało spadek cen papierów" - powiedział dealer długu w warszawskim banku. Dziś rozpoczyna się dwudniowe posiedzenie Rady Polityki Pieniężnej (RPP). Według analityków pozostawi ona podstawową stopę procentową na historycznie najniższym poziomie 4 procent. Inwestorzy będą więc przysłuchiwać się komentarzom towarzyszącym decyzji w poszukiwaniu wskazówek co do dalszych kierunków polityki monetarnej. Dziś decyzję w sprawie kosztu pieniądza podjął bank centralny Słowacji, który zgodnie z oczekiwaniami pozostwił główną stopę na niezmienionym poziomie. W czwartek natomiast swą decyzję na temat stóp podejmie bank Czech, ale zdaniem analityków także nie ulegną one zmianie.

((Autor: Kuba Jaworowski; Redagował: Paweł Florkiewicz; [email protected];

Reuters Serwis Polski, tel. 22 6539700, RM: [email protected]))