Bardzo krótka historia polskich biopaliw

Biopaliwowy boom, który wybuchł w Polsce w zeszłym roku, trwał krótko. Skończył się kilka tygodni temu, równie szybko i niespodziewanie, jak się zaczął. A wszystko za sprawą jednego rozporządzenia minister finansów z grudnia 2006 roku. Ostatnio resort wydaje się jednak mięknąć, więc być może czeka nas druga odsłona biopaliwowego boomu

Publikacja: 02.03.2007 09:00

Pionierem w biopaliwowym biznesie była, należąca w ponad 77 proc. do Orlenu, Rafineria Trzebinia. Nie przypadkowo piszemy o tym w czasie przeszłym. W pierwszych dniach stycznia tego roku zarząd małopolskiego zakładu zdecydował bowiem o czasowym wstrzymaniu produkcji. Był to jeden z pierwszych efektów wejścia w życie ministerialnego rozporządzenia, obniżającego wysokość tzw. ulgi akcyzowej na biokomponenty.

Kontrowersyjna

decyzja fiskusa

Przepis podpisany przez wicepremier i minister finansów Zytę Gilowską 22 grudnia 2006 r. zakłada, że - w skrajnym przypadku - dotychczasowa ulga podatkowa kurczy się z 2,2 zł do zaledwie 1 zł na jednym litrze paliwa. Fiskus zmienił zasady naliczania akcyzy od biopaliwa po trwających tylko kilka dni tzw. konsultacjach społecznych i przy sprzeciwach ze strony wszystkich niemal zainteresowanych.

Resort finansów uzasadnił później, że zmiana rozporządzenia była związana przede wszystkim ze stanowiskiem Komisji Europejskiej. Zgodnie z jej opinią, dotychczasowe ulgi akcyzowe na niektóre biopaliwa powodowały, że ich produkcja "była nadkompensowana". Kwota zwolnień przewyższała bowiem podatek należny od biokomponentów zawartych w paliwach. Również Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów wskazał, że ulga stanowiła niedozwoloną pomoc publiczną i pozostawienie jej na dotychczasowym poziomie wiązałoby się z obowiązkiem zwrotu tej pomocy przez beneficjentów.

Wstrzymana

produkcja i inwestycje

Zaledwie po czterech dniach od wejścia w życie znowelizowanych przepisów i po przeprowadzeniu szczegółowej analizy ekonomicznej zarząd małopolskiej spółki oszacował, że strata netto rafinerii, jaka będzie skutkiem zmian podatkowych, tylko w styczniu wyniesie 2,5-3 mln zł. Kolejnym skutkiem ministerialnego rozstrzygnięcia będzie konieczność renegocjacji zawartych przez Rafinerię Trzebinia kontraktów na dostawy surowców do produkcji biodiesla. W tej sytuacji decyzja zarządu spółki o czasowym wstrzymaniu produkcji a także prac nad programem inwestycyjnym, którego efektem miało być znaczące zwiększenie obecnych mocy produkcyjnych biopaliw, nie powinna dziwić.

Przypomnijmy, że wybudowana w Trzebini instalacja do produkcji estrów metylowych, czyli biokomponentu do produkcji ekologicznego oleju napędowego, ruszyła ponad dwa lata temu. Jej budowa kosztowała ponad 120 mln zł, a łączna wartość nakładów poniesionych w związku z tą inwestycją sięgnęła do dziś 165 mln zł. Rafineria wykorzystywała w produkcji olej rzepakowy, zużyte oleje roślinne oraz rzepakowe kwasy tłuszczowe.

Firma z Trzebini, chcąc uprzedzić ewentualną wówczas konkurencję i zachować pozycję lidera na rynku biodiesla, od początku zakładała, że będzie rozbudowywać moce produkcyjne zakładu. Najpierw zdolności wytwórcze miały wzrosnąć ze 100 tys. tys. ton estrów rocznie do 150 tys. ton. Później planowano postawić drugą instalację, co zwiększyłoby moce produkcyjne rafinerii o kolejne 200 tys. ton estrów. Łącznie więc spółka miała wytwarzać do 350 tys. ton estrów rocznie.

Biopaliwowe spory

w rządzie

Wznowienie produkcji w Rafinerii Trzebinia będzie możliwe po ewentualnym wprowadzeniu w życie nowych przepisów, które uzasadniałyby ekonomicznie taki ruch. W związku ze wstrzymaniem produkcji Pekao i BPH, czyli dwa banki, które kredytowały budowę instalacji, zażądały ustanowienia dodatkowych zabezpieczeń na majątku małopolskiej firmy. Decyzję o udzieleniu takich zabezpieczeń podjęło pod koniec lutego NWZA Rafinerii Trzebinia.

Wprawdzie wewnątrz rządu trwa ostry spór dotyczący regulacji prawnych odnoszących się do biopaliwowego biznesu, jednak na razie nie wiadomo, jak się skończy. Wicepremier i minister finansów Zyta Gilowska, która wcześniej twardo opierała się żądaniom wicepremiera i ministra rolnictwa Andrzeja Leppera, wydaje się mięknąć.Pozycji producentów biopaliw, a przede wszystkim rolników, uprawiających rzepak i inne rośliny, z których wytwarzane mogą być biokomponenty, broni zaś wicepremier i minister rolnictwa Andrzej Lepper. Zagroził nawet, że gdyby Zyta Gilowska nadal się upierała przy zmienionych przepisach, zgodnie z wolą związków zawodowych i izb rolniczych, podejmie zdecydowane działania, by wicepremier odeszła z rządu.

A. Lepper miał jeszcze w pierwszej połowie stycznia rozmawiać o konieczności zmiany kontrowersyjnych przepisów z premierem Jarosławem Kaczyńskim. Otrzymał od niego rzekomo zapewnienie, że dojdzie do zmiany uregulowań prawnych.

Skotan również

w opałach

W tej sytuacji Rafineria Trzebinia zadeklarowała, że na razie będzie się koncentrować na sprzedaży wytwarzanych przez siebie estrów na zagranicznych rynkach. W tym widzi nadzieję. Sprzedaż poza terytorium Polski jest opłacalna, bo nie trzeba uiszczać opłaty paliwowej i części akcyzy. To oznacza dla spółki oszczędność rzędu 11 proc.

Taki sam "plan ratunkowy" ma zresztą także drugi, potencjalny producent biopaliw - firma Skotan. Jej szefowie już pod koniec 2006 r. przestrzegali przed skutkami wprowadzenia w życie ministerialnych propozycji dotyczących akcyzy. Deklarowali też, że w przypadku zatwierdzenia niepomyślnych zmian w przepisach Skotan, zamiast na rynek polski, skieruje produkcję do krajów Europy Zachodniej. - Nie będziemy sprzedawać w Polsce, tylko przestawimy się na eksport biopaliw. Jestem w stanie sobie wyobrazić, że będziemy sprzedawać za granicę nawet 100 proc. produkcji - deklarował w grudniu ówczesny wiceprezes spółki Jacek Kostrzewa. - W ciągu najbliższych lat popyt za granicą będzie rósł. Jako potencjalny kierunek eksportu widzimy np. rosnący rynek niemiecki czy skandynawski - dodał.

Skotan najboleśniej odczuł zresztą skutki wprowadzenia w życie ministerialnych przepisów. Firma z produkcji biopaliw uczyniła w swej strategii core-biznes. Miała razem z Alchemią wybudować w Toruniu i Sławkowie dwa zakłady, w których od 2008 r. produkowanych miałoby być łącznie 300 tys. ton estrów rocznie. Chciał być liderem rynku, a swój docelowy udział w nim szacuje na prawie 25 proc.

Nic więc dziwnego, że uregulowania, które wniwecz obracają dotychczasowe plany spółki, spowodowały radykalny spadek giełdowego kursu spółki. Na każdej sesji na początku stycznia tego roku akcje Skotanu taniały po kilka lub kilkanaście proc. W efekcie już 4 stycznia rynkowa wartość kontrolowanej przez Romana Karkosika firmy była dwa razy niższa niż miesiąc wcześniej. Obecnie kurs spółki ustabilizował się na poziomie ok. 13 zł.

Dodatkowo negatywnie na rynek działała złożona jeszcze w grudniu przez członków zarządu Skotanu zapowiedź, że wprowadzenie w życie przygotowanych przez resort finansów przepisów w sprawie akcyzy na biokomponenty może spowodować kolejną korektę prognoz finansowych spółki. Ogłoszona w połowie 2006 r. prognoza zakładała uzyskanie w br. 32,5 mln zł zysku netto, a rok później 187,6 mln zł zysku netto. Faktyczny czysty zysk spółki był... prawie dwa razy wyższy - sięgnął 61,6 mln zł. Nie miało to jednak wiele wspólnego z biznesem biopaliwowym. Wzrost zysku wynikał ze zwiększenia się wartości inwestycji finansowych Skotanu. W marcu zeszłego roku zarząd Skotanu deklarował, że czysty zarobek firmy w 2007 roku sięgnie 74,8 mln zł, a w 2008 roku będzie to prawie 212 mln zł.

Grupa Lotos

rezygnuje z planów

Przypomnijmy, że wśród giełdowych firm, które jeszcze kilka miesięcy temu deklarowały mocne wejście na rynek biopaliw, była m.in. Grupa Lotos. Teraz jednak gdański koncern odżegnuje się od tamtych planów. - Taka produkcja przynosiłaby po prostu straty. Nie możemy sobie na to pozwolić - wyjaśniał niedawno prezes Grupy Lotos Paweł Olechnowicz.

Koncern rozpoczął budowę instalacji do produkcji estrów kwasów tłuszczowych w Czechowicach. Koszty jej postawienia i wyposażenia oszacowano na ok. 71 mln zł. Docelowo spółka Lotos Czechowice miała mieć zdolności pozwalające wytwarzać ok. 100 tys. ton biokomponentu rocznie.

Biopaliwa były jednak dla gdańskiej firmy tylko drobną częścią jej biznesu. Rezygnacja z dotychczasowych planów nie odbiła się więc na giełdowym kursie spółki w tak wielkim stopniu, jak miało to miejsce w przypadku Skotanu. Na podobnej zasadzie wybroniły się również inne notowana na GPW firmy, które jeszcze kilka tygodni temu deklarowały, że chcą być ważnymi graczami na polskim rynku biopaliw. A przypomnijmy, że tego rodzaju plany miewały spółki, które nigdy wcześniej nawet nie interesowały się branżą paliwową, takie jak np. Polmos Wrocław czy nawet Polski Koncern Mięsny Duda.

Oprócz tego inwestycje w produkcję biokomponentów rozpoczęły już notowany na GPW Elstar Oils (rozpoczął w 2006 r. rozruch urządzeń do wytwarzania estrów metylowych) oraz - potencjalny giełdowy debiutant - firma J&S Energy. Ta druga spółka chciała zbudować w Polsce dwie instalacje do produkcji biokomponentu. Planowała zlokalizować je w Brzegu i w Stobnie, koło Szczecina. Docelowo zakłady miały produkować co roku łącznie 300 tys. ton estrów metylowych. Firma - jak zapewnił w rozmowie z "Parkietem" jej prezes Grzegorz Zambrzycki - nie ma zamiaru zrezygnować z planów dotyczących budowy biopaliwowych instalacji. - J&S Energy, jako członek większej grupy spółek handlowych, strategię sprzedaży biokomponentów opiera na założeniu, że będzie je oferować klientom korporacyjnym, wykorzystując przy tym tzw. synergie grupowe - wyjaśnił.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy