105 proc. wzrostu od początku roku. Takim wynikiem, oprócz kijowskiego PFTS, nie może pochwalić się żaden z indeksów giełd świata. Najpopularniejszy wskaźnik ukraińskiego rynku kapitałowego przekroczył w czwartek magiczną barierę 1000 pkt i obecnie wynosi 1045 pkt. Po ostatnich zwyżkach kapitalizacja giełdy PFTS wzrosła do 54 mld euro.
W skład indeksu wchodzi 17 najdroższych i najbardziej płynnych spółek. Na giełdzie w Kijowie notowanych jest 320 spółek, ale na firmy znajdujące się w koszyku PFTS, przypada ok. 70 proc. obrotów. Emitenci, dzięki którym indeks się pnie, to głównie spółki energetyczne oraz metalurgiczne.
Pomogli Rosjanie i stal
Paradoksalnie, historyczne szczyty indeks pokonywał w czasie trwającego od kilku miesięcy kryzysu politycznego na Ukrainie. Jednak zagraniczni inwestorzy nie przestraszyli się kłótni w ukraińskim parlamencie. Zdaniem analityków, jest kilka przyczyn dobrej koniunktury na rynku naszego wschodniego sąsiada. Po pierwsze, ukraińskim blue chipom pomogły rosnące ceny stali. Akcje firm notowanych w Kijowie chętnie kupowali inwestorzy z Rosji, którzy nie mieli okazji do spektakularnych zysków na rodzimym parkiecie. Indeks moskiewskiej giełdy RTS spadł od stycznia o 3, 1 proc. - Rosjanie sceptycznie oceniają perspektywy swojego rynku, dla tego wielu z nich skierowało kapitał do nas - uważa Witalij Szuszkowskij, zastępca prezesa firmy Ukrainskij Fondowyj Centr.
Niejasna przyszłość