Dziś mediator Michał Kuszyk po raz drugi spróbuje pogodzić Związek Zawodowy Pracowników Przemysłu Miedziowego (ZZPPM) z zarządem KGHM.

Przypomnijmy, że największy związek zawodowy Polskiej Miedzi pozostaje w sporze zbiorowym z zarządem. Żąda między innymi 10-proc. podwyżek płac i zasilenia Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych kwotą minimum 100 mln zł. Według zarządu KGHM trzy z pięciu postulatów przedstawionych przez związki nie mogą być rozpatrywane w trybie przewidzianym dla sporu zbiorowego. Zarząd jest skłonny podjąć rozmowy, ale dopiero po wynikach za I półrocze. Wtedy będzie wiadomo, jaki jest stan Funduszu Świadczeń Socjalnych.

Podczas pierwszej próby pojednania blisko dwa tygodnie temu, ZZPPM zmniejszył swoje wymagania dotyczące zarówno podwyżek płac, jak i funduszu socjalnego. Był to niespodziewany ruch, biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia związane z wypłatą dywidendy. Podczas WZA pod koniec maja Skarb Państwa, który ma około 41 proc. udziałów w Polskiej Miedzi, zaproponował, aby cały zeszłoroczny zysk, tj. około 3,39 mld zł, przeznaczyć na wypłatę dywidendy. W tym świetle, jak twierdził Ryszard Zbrzyzny, szef ZZPPM, żądania związków zawodowych wydają się "śmiesznie niskie".

Przerwa w mediacjach nastąpiła na prośbę Maksymiliana Bylickiego, wiceprezesa zarządu KGHM. Z początku nieugięty przedstawiciel władz spółki, po konsultacjach z mediatorem miał nowe propozycje. Chcąc skonsultować je z pozostałymi członkami zarządu, poprosił o przerwę w mediacjach. Zarząd spółki nie komentuje rozmów ze związkami podczas mediacji.

Jak poinformował nas R. Zbrzyzny, dziś rozmowy powinny się zakończyć. - Chcielibyśmy, aby został spisany protokół uzgodnień. Strajk byłby ostatecznym rozwiązaniem, ale nie wykluczamy go, jeśli nie dojdziemy do porozumienia z zarządem - mówi R. Zbrzyzny.