Portfele menedżerów i członków rad nadzorczych

Kadra zarządzająca spółek giełdowych i członkowie rad nadzorczych nie mogą narzekać na ubiegłoroczne zarobki. Średnia dla wszystkich szefów firm uwzględnionych w naszym zestawieniu to około 630 tys. zł rocznie (52 tys. zł miesięcznie). Przeciętny pracownik, aby osiągnąć średni roczny poziom wynagrodzenia prezesa, musiałby pracować przez 21 lat

Publikacja: 09.07.2007 08:38

Najlepiej opłacaną osobą z zarządów spółek giełdowych w ubiegłym roku była Małgorzata Kroker-Jachiewicz z Kredyt Banku. Zarobiła ponad 6,9 mln zł. Jednak większa część jej wynagrodzenia to odprawa. Jak duża? Tego bank nie zaznaczył, podając łączną kwotę wypłaconą menedżerce. Na drugim i trzecim miejscu uplasowali się dwaj członkowie zarządu Banku BPH: Mariusz Grendowicz (6,3 mln zł) i Wojciech Sobieraj (5,6 mln zł). Również w tych przypadkach gros wynagrodzenia stanowiły odprawy. Zresztą w pierwszej dwudziestce najlepiej zarabiających zarządców większość, bo dwunastu, stanowią właśnie członkowie zarządów, a nie prezesi. Są to również w przeważającej części bankowcy.

Zarobki coraz wyższe

Pierwszy prezes zajmuje w naszym rankingu dopiero czwarte miejsce. Najlepiej opłacanym szefem przedsiębiorstwa był Janusz Filipiak z Comarchu, który zarobił ponad 4,7 mln zł. Rok wcześniej jego wynagrodzenie wyniosło 2,7 mln zł (był na 9. miejscu).

Drugą pozycję wśród prezesów zajmuje Igor Chalupec, były już szef PKN Orlen. Zarobił w 2006 roku 4,5 mln zł. Rok wcześniej był na miejscu jedenastym z uposażeniem 2,3 mln zł. Trzecim najlepiej zarabiającym prezesem był, podobnie jak rok temu, Marek Józefiak z TP SA. Otrzymał 4,4 mln zł, czyli o 0,6 mln zł więcej niż w 2005 roku.

Może zaskakiwać nieobecność w czołówce Wojciecha Mądalskiego z Netii, który był w 2005 roku najlepiej zarabiającym prezesem (4,18 mln zł). Jednak we wrześniu przestał pełnić tź funkcjź. Netia w 2006 r. przeznaczyła na odprawy dla członków zarządu ponad 3 mln zł, z czego zapewne wiźksza czźść trafiła do Mądalskiego. Najwięcej w 2005 roku w spółkach giełdowych zarobił członek zarządu PKN Orlen Janusz Wiśniewski, który wraz z odprawą otrzymał 4,35 mln zł.

150 mln zł dla prezesów

Łączne wydatki na wynagrodzenia prezesów 262 spółek giełdowych, które uwzględniliśmy w naszym zestawieniu, wyniosły prawie 150 mln zł. Z tym że pięćdziesięciu najważniejszych menedżerów otrzymało prawie 86 mln zł, o 6 mln zł więcej niż najlepsza pięćdziesiątka rok wcześniej.

Średnia dla wszystkich prezesów uwzględnionych w naszym zestawieniu to około 630 tys. zł rocznie (52 tys. zł miesięcznie). Tymczasem średnia miesięczna pensja brutto w Polsce w ubiegłym roku to 2,6 tys. zł. Oznacza to, że przeciętny pracownik, aby osiągnąć średni roczny poziom wynagrodzenia prezesa, musiałby pracować przez 21 lat.

Gdy podobne zestawienie "Parkiet" robił w ubiegłym roku, wyszło, że statystyczny prezes zarobił więcej, bo prawie 660 tys. rocznie, czyli około 55 tys. zł miesięcznie. Jednak tamten ranking obejmował tylko 193 spółki. Również średnia dla wszystkich członków zarządów w 2006 roku (536 tys. zł rocznie) jest niższa od średniej za rok 2005 (601 tys. zł rocznie).

Średnie roczne wynagrodzenie wśród "Top 50" prezesów to 1,72 mln zł, co daje przeciętnie 143 tys. zł miesięcznie. W 2005 roku średnia pensja dla pierwszej pięćdziesiątki wynosiła 1,6 mln zł. Wzrosła więc o 7,5 proc.

Zarobki najlepiej opłacanych prezesów nie zjadają jednak zazwyczaj zysków wypracowanych przez spółki. Średnio stanowią 6,11 proc. czystego zarobku. Są jednak firmy, które płacą znacznie powyżej przeciętnej. Najwięcej, bo kwotę odpowiadającą 41 proc. zysku za 2006 r., otrzymał szef Mieszka, Marek Moczulski. Wysokie proporcje są też w przypadku prezesów: Budimexu - Marka Michałowskiego (ponad 32 proc.), Instalu Kraków - Piotra Juszczyka (22,6 proc.) czy Forte - Macieja Formanowicza (21,4 proc.). Wśród pięćdziesięciu najlepiej zarabiających prezesów znaleźli się i tacy, którzy otrzymali wysokie pensje, mimo że prowadzone przez nich przedsiębiorstwa wykazały straty (Sygnity i Elektrim).Na drugim końcu skali znajdują się największe spółki. Prezesi Orlenu, TP, Banku BPH, BZ WBK czy Kredyt Banku otrzymali uposażenie stanowiące niewiele ponad 0,2 proc. zysku netto. Najmniej w stosunku do zysków spółki zarobił Jan Krzysztof Bielecki, szef Pekao (0,15 proc.).

Wśród najlepiej zarabiających prezesów co najmniej dziesięciu to założyciele i często główni udziałowcy w kierowanych firmach lub powiązani rodzinnie z właścicielami (np. Piotr Walter z TVN). Wbrew pozorom tylko część takich menedżerów wykorzystuje swoją pozycję w akcjonariacie, by podwyższać swoje zarobki. Biorąc pod uwagę proporcję wynagrodzenia prezesa do zysku netto, niewielu szefów-właścicieli wyrasta ponad przeciętną. Są to np.: Janusz Filipiak z Comarchu (9 proc.), Jerzy Mazgaj z Almy (11,3 proc.) czy Michał Skipietrow z Mostostalu Export (10,5 proc.).

Olbrzymia kwota

dla członka rady GTC

Najlepiej zarabiającym członkiem rady nadzorczej był w 2006 roku Eli Alroy, przewodniczący rady w deweloperskiej spółce Globe Trade Center. Otrzymał astronomiczną kwotę 10,7 mln zł. Na drugim miejscu znalazł się mecenas Maciej Bednarkiewicz z rady banku Millennium (jest z nim związany od wielu lat), który zarobił 680 tys. zł, ale dodatkowo otrzymał 120 tys. zł za pracę w nadzorze PBG. Również dużo, bo 513 tys. zł dostał Zbigniew Prokopowicz, który zasiadał w radzie nadzorczej Opoczna. W jego przypadku wysokie wynagrodzenie wynika z faktu, że był objęty programem motywacyjnym. 480 tys. zł zarobiła Bożena Ciupińska za pracę w radzie ES-Systemu (spółka debiutowała na GPW w marcu 2007 r.). Natomiast Barbara Mazgaj, żona założyciela i głównego akcjonariusza Almy, dostała 434 tys. zł za pracę w radzie tej firmy. Zresztą w radach nadzorczych giełdowych firm zasiada kilkanaście osób związanych rodzinnie z właścicielami albo głównymi lub znaczącymi akcjonariuszami i zarabiają stosunkowo dużo (powyżej 100 tys. zł). Tak jest np. w przypadku Farmacolu (gdzie główny akcjonariusz przewodniczy radzie), Comarchu, Torfarmu czy Prokomu Software. Tymczasem średnie wynagrodzenie członka rady nie przekracza 50 tys. zł, a dwie trzecie nadzorców otrzymuje poniżej 40 tys. zł.

Aktywni nadzorcy

Naliczyliśmy 112 osób, które zasiadały w radach nadzorczych więcej niż jednej spółki. Zazwyczaj te same osoby pojawiają się w spółkach, które powiązane są kapitałowo lub właścicielsko. Liderem jest tu Robert Leszczyński, szef DM IDMSA, który zasiadał w 2006 roku aż w sześciu radach. W tym takich spółek, które zadebiutowały dopiero w ubiegłym lub tym roku (Kolastyna, Arteria, One-2-One). Poza tym obecny był w Nowej Gali, Swarzędzu oraz Dudzie. Ze wszystkimi tymi firmami współpracuje DM IDMSA. R. Leszczyński zarobił w nich łącznie 90 tys. zł. W radach pięciu spółek zasiadali: Raimondo Eggink (zarobił łącznie 242 tys. zł, a był obecny w Orlenie, Mostostalu Płock, Netii, Zachodnim NFI i Hoopie), Wojciech Grzybowski (Ropczyce, Polnord, ABG, Śrubex, Vistula & Wólczanka - łącznie 186 tys. zł); Krzysztof Obłój (Polmos Lublin, Prochem, Impel, Orlen, NFI Foksal - łącznie 610 tys. zł).

W czterech radach nadzorczych pracowali: Wiesław Rozłucki, były prezes giełdy, Maciej Grelowski, Maciej Zientara, Roman Karkosik oraz Rafał Abratański.

Najlepiej zarabiający z zarządów

spółek giełdowych w 2006 r. (w tys. zł)

Małgorzata

Kroker-Jachiewicz

Kredyt Bank

członek zarządu

6930

Mariusz Grendowicz

Bank BPH

członek zarządu

6292

Mariusz Grendowicz

Bank BPH

członek zarządu

6292

Wojciech Sobieraj

Bank BPH

członek zarządu

5580

Janusz Filipiak

Comarch

prezes

4761

Igor Chalupec

PKN Orlen

prezes

4534

Marek Józefiak

Telekomunikacja Polska

prezes

4431

Henricus Petrus

van Zon

Żywiec

prezes

4341

w regionie

Wszyscy zauważamy, że rynki Europy Środkowej i Wschodniej rozwijają się w dużym tempie. Sprzyja temu dobra koniunktura światowa oraz członkostwo w Unii Europejskiej. Oczywistą konsekwencją tego faktu jest dynamiczny wzrost wysokości zarobków, szczególnie pracowników szczebla najwyższego. Prezesi i dyrektorzy dobrze prosperujących firm z krajów o krótkim stażu członkostwa w Unii mogą pozbyć się kompleksów wobec swoich kolegów z krajów już w Unii zasiedziałych, bo wysokości ich zarobków są porównywalne. Szczególnie dobrze mogą czuć się pod tym względem polscy menedżerowie. Wśród nich najbardziej ci zatrudnieni w firmach zagranicznych, których w naszym kraju jest niemało i ich liczba ciągle rośnie. Ciekawe, że "białe kołnierzyki" na Węgrzech, w Czechach, Słowacji, Rumunii, Bułgarii czy w krajach bałtyckich zarabiają często od 30 do 50 proc. mniej niż pracownicy tego samego szczebla w Polsce. Dobrze to świadczy o Polakach i firmach, którymi kierują, ale także oznacza, że potencjał rynku polskiego jest dużo większy niż rynków państw wyżej wymienionych. Firmy w naszym kraju są w stanie sprzedać więcej

i dlatego dynamiczniej się rozwijają. Z tego rachunku wynika, że jednostkowy menedżer

w Polsce może wygenerować znacznie większą sprzedaż niż jego odpowiednik z kraju mniejszego, co uzasadnia jego wyższe zarobki. Polscy menedżerowie są też bardziej mobilni niż ich koledzy z innych krajów Europy Środkowej i Wschodniej. Chętniej decydują się na pracę za granicą, co owocuje nowymi doświadczeniami. Podnoszą tym samym swoją wartość jako pracowników, a firmy chętnie płacą za dodatkowe zagraniczne

doświadczenie.

Łukasz Woźny

konsultant ds. wynagrodzeń w Hay Group

Struktura pakietu wynagrodzeń odbiega

od rozwiązań zachodnich

Szybki wzrost gospodarczy Polski, objawiający się między innymi świetnymi wynikami finansowymi przedsiębiorstw, prowadzi do zwiększenia presji na wzrost wynagrodzeń kadry zarządzającej, w tym członków zarządów. Badania Hay Group (firmy konsultingowej specjalizującej się w zakresie zarządzania zasobami ludzkimi) wskazują, iż planowane na 2007 rok podwyżki dla najwyższej kadry zarządzającej będą oscylowały wokół 5-6 proc., w tym dla prezesów - 4 proc. Obserwowane od kilku lat wyższe niż na Zachodzie wzrosty wynagrodzeń w Polsce doprowadziły do zrównania poziomów uposażeń w kraju z poziomami unijnymi. Uwzględniwszy natomiast wysokość kosztów utrzymania, realne wynagrodzenia oferowane członkom zarządów w Polsce plasują się obecnie w czołówce krajów EU.

Z drugiej strony struktura pakietu wynagrodzeń w kraju zasadniczo odbiega od rozwiązań zachodnich. Największe obserwowane różnice dotyczą wciąż mało popularnych w Polsce świadczeń dodatkowych oraz długookresowych planów motywacyjnych. Pierwsze z tych elementów, np. w postaci dodatkowych planów ubezpieczeniowych i emerytalnych, nie należą do najbardziej konkurencyjnych w Europie. Popularne w wielu krajach UE, między innymi ze względów podatkowych (np. Belgia, Holandia), są mniej kosztowne dla pracodawcy niż ich ekwiwalent pieniężny. W Polsce świadczenia tego typu są wciąż nie- wystarczająco docenianymi elementami całego pakietu wynagrodzeń. Pracodawcy wciąż nie widzą w nich dodatkowych bodźców motywacyjnych, a część pracowników ma do nich podejście roszczeniowe.

Także długookresowe programy motywacyjne (np. w postaci udziałów i opcji na akcje) nie są zbyt często stosowane przez polskie firmy. Co prawda, elementy te są bardziej popularne dla członków zarządów niż na stanowiskach dyrektorskich i kierowniczych, ale ich dostępność znacznie odbiega od poziomów unijnych. Długookresowe elementy wynagrodzenia mają za zadanie motywować menedżerów do kierowania się w swoich decyzjach kryterium zwiększania wartości rynkowej i zysków organizacji, wiążąc w ten sposób cele akcjonariuszy i zarządzających. Pozostaje mieć nadzieję, że w przyszłości organizacje docenią rolę tych elementów i będą zwiększać rolę

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy