Szanse na kontynuację trendu wzrostowego są większe, niż ryzyko jego załamania - te słowa z naszej analizy sprzed tygodnia, odnoszące się do indeksu WIG20 i rynków światowych, pozostają aktualne. Najlepszym tego potwierdzeniem jest nagły czwartkowy wyskok amerykańskiego S&P 500 do rekordowego poziomu 1548 pkt. W jeden dzień indeks przełamał podwójny opór w postaci szczytów z 4 i 19 czerwca. Na pierwszy rzut oka taki nagły skok jest zaskakujący z uwagi na panującą atmosferę niepewności - przecież jeszcze parę dni temu rynek żył obniżeniem ratingów papierów dłużnych zabezpieczonych kredytami hipotecznymi o podwyższonym ryzyku (subprime), droga ropa grozi zaś utrzymaniem nadmiernej inflacji, nawet mimo niewysokiego tempa wzrostu gospodarczego.
Trend jest najważniejszy
Dla inwestorów podążających za trendem, czwartkowy rekord nie jest jednak żadnym zaskoczeniem. W poprzednich tygodniach pisaliśmy, że konsolidacja S&P 500, w jakiej indeks znajdował się od początku czerwca, była jedynie niewielką korektą trendu wzrostowego rozpoczętego w marcu. Skoro tak, to należało oczekiwać wybicia w górę - zgodnie z kierunkiem owego trendu. Tak jak pisaliśmy, ruch w górę można było trafnie przewidzieć również na podstawie wysokiego poziomu zmienności (obrazowanego przez wskaźnik ATR), który towarzyszył również formowaniu wszystkich poprzednich dołków S&P 500. Inna sprawa, że wspomniane zagrożenia dla kontynuacji zwyżki nie są nowe, a słowo "subprime" straszyło inwestorów już w styczniu i lutym. Impuls do wybicia w górę w postaci emocji związanych z publikacją wyników kwartalnych amerykańskich spółek okazał się silniejszy niż wszystkie zagrożenia razem wzięte.
Korzystne perspektywy stojące przed amerykańskimi giełdami gwarantują również utrzymanie koniunktury na innych rynkach światowych. To z kolei powinno pomóc w trendzie wzrostowym WIG20. Prawdopodobieństwo, że w najbliższych tygodniach zobaczymy kolejne rekordy indeksu blue chips, jest więc wciąż większe, niż ryzyko, że wskaźnik ten przebije średnioterminowe wsparcia.
Teza ta pozostaje w mocy nawet mimo to, że sytuację techniczną WIG20 skomplikowało cofnięcie się indeksu po ataku na górną linię długoterminowego kanału wzrostowego, zapoczątkowanego przed rokiem (patrz wykres). Do ataku tego doszło dokładnie przed tygodniem (w piątek), ale zaraz potem WIG20, zamiast kontynuować szybką zwyżkę, powrócił poniżej linii kanału. W trwałym przebiciu tej bariery przeszkodził zapewne dodatkowy opór wynikający z górnego ramienia zwyżkującego klina, jaki na wykresie powstaje od maja.