Warunki, w których realizowane były budżety w latach 2006 i 2007, można uznać za najlepsze z możliwych. Warunki takie zdarzają się tylko raz w ciągu całego cyklu koniunkturalnego i pozwalają na przeprowadzenie poważnych reform finansów publicznych oraz na łatwe, bezbolesne ograniczenie deficytu budżetowego, a nawet - przy pewnym wysiłku - znaczące obniżenie podatków lub szybkie zrównoważenie finansów publicznych. Poprzednio taką szansę dostał od losu w latach 1994-1995 profesor Grzegorz Kołodko, a teraz - w latach 2006-2007 - profesor Zyta Gilowska.
Wyjątkowość sytuacji polega na tym, że gospodarka polska znajduje się obecnie w tej właśnie fazie cyklu koniunkturalnego, w której następuje zdecydowane przyspieszenie wzrostu produkcji, popytu rynkowego, a zarazem dochodów podatkowych. Z drugiej jednak strony, wysokie bezrobocie do niedawna hamowało wzrost płac w przedsiębiorstwach. Płace te zaczęły iść ostro do góry dopiero w pierwszych miesiącach roku 2007. Ciągle jeszcze nie poszły jednak w ślad za nimi płace w sferze budżetowej oraz wszelkie wydatki budżetowe które są w taki czy inny sposób powiązane z płacami (wydatki bieżących instytucji budżetowych, wydatki na transfery socjalne).
Tym samym szybkiemu wzrostowi dochodów podatkowych (wyraźnie przekraczającemu dynamikę wzrostu PKB) towarzyszył do tej pory stosunkowo powolny wzrost wydatków budżetowych. W rezultacie deficyt spadał - i to nawet bez specjalnych wysiłków ze strony rządu. Do kasy państwowej wpływało więcej pieniędzy, niż rząd zakładał, a dobra koniunktura spowodowała obniżenie deficytu.
Zgodnie z zasadami dobrej polityki fiskalnej, w takiej sytuacji w budżecie należałoby wygenerować nadwyżki i spłacić część zadłużenia publicznego, które powstaje wówczas, gdy koniunktura jest słaba, wpływy podatkowe nieduże, a deficyt zwiększony.
Dodatkowo należy zauważyć, że w wyjątkowej fazie cyklu koniunkturalnego, z którą mieliśmy do czynienia w 2006 roku, a po części prawdopodobnie będziemy mieć do czynienia w 2007 roku, zjawiskom przyspieszającego wzrostu popytu i PKB nie towarzyszy jeszcze narastanie zjawisk nierównowagi gospodarczej (wzrost inflacji i wzrost deficytu obrotów bieżących). Oznacza to, że korzystną sytuację budżetu potęguje łagodna polityka pieniężna banku centralnego, utrzymującego stosunkowo niskie stopy procentowe. Wpływa to hamująco na wydatki rządowe związane z obsługą długu publicznego.