Głównym punktem obrad środowej rady nadzorczej Sygnity (d. ComputerLand) będzie wybór prezesa spółki, w miejsce Michała Danielewskiego, który zostanie odwołany. Zmiana na najważniejszym stanowisku w firmie miała zostać dokonana już w poprzednią środę. Radzie, ze względu na równy podział głosów (trzy do trzech), nie udało się dokonać wyboru prezesa. Było dwóch kandydatów.
Prosty wybór
Inwestorzy finansowi już jesienią 2006 r. (pisał o tym "Parkiet") domagali się odwołania M. Danielewskiego, za którego kadencji (rządzi spółką od sierpnia 2005 r.) kondycja Sygnity znacznie się pogorszyła. BBI Capital, po połączeniu z Emaksem główny udziałowiec Sygnity (ma 9,25 proc. akcji), stał jednak na stanowisku, żeby z roszadami kadrowymi poczekać do momentu zakończenia fuzji obu przedsiębiorstw. Ta została zarejestrowana 1 czerwca. Czerwcowe walne zgromadzenie wybrało nową radę nadzorczą, nad którą kontrolę uzyskał BBI Capital. Przewodniczącym organu został Jacek Kseń, były prezes BZ WBK, a nie, jak oczekiwano, Tomasz Sielicki, założyciel i do niedawna największy udziałowiec Sygnity. To oznaczało, że BBI Capital ma wolną rękę do przeprowadzania zmian w zarządzie. "Puls Biznesu" napisał, że o fotel prezesa ubiega się dwóch kandydatów: Dariusz Śliwowski, były wiceprezes ComputerLandu (wcześniejsza nazwa Sygnity), który odszedł z firmy, gdy stery objął M. Danielewski oraz Piotr Kardach, wiceprezes Sygnity, a wcześniej prezes Emaksu. P. Kardach jest również jednym z właścicieli BBI Investment, który kontroluje BBI Capital.
Na środowym spotkaniu rada zapoznała się z pomysłami kandydatów na uzdrowienie spółki. Dyskusja dotyczyła również innych zmian kadrowych. Pretendenci mogli przedstawić zespół, z którym chcieliby restrukturyzować firmę.
Prawie pewniak