Mimo że w piątek inwestorzy różnie komentowali wniosek o upadłość Elektrimu, złożony przez zarząd (zakłada możliwość układu z wierzycielami), to jednak poniedziałkowa sesja przyniosła sporą przecenę papierów firmy. Kurs Elektrimu spadł o 17,22 proc., do 7,45 zł. Notowaniom towarzyszyły zmienne nastroje, bo choć w czasie sesji przecena Elektrimu sięgnęła nawet 20 proc., to jednak znaleźli się chętni, aby kupować papiery nieco drożej.

W piątek w raporcie bieżącym zarząd Elektrimu wyjaśniał, że czuł się zmuszony złożyć wniosek o upadłość, bo mnożą się roszczenia ze strony obligatariuszy, Vivendi i spółki zależnej koncernu - Elektrimu Telekomunikacja. Francuzi domagają się zwrotu udziałów w Polskiej Telefonii Cyfrowej lub pieniędzy i odszkodowania.

Zarząd Elektrimu twierdzi, że wniósł o upadłość po to, aby sąd ustalił, kto jest jego wierzycielem i ile sięgają jego zobowiązania. Można jednak mieć wątpliwości, czy sąd upadłościowo-naprawczy podejmie się tego zadania. Elektrim tłumaczy też, że mnożące się roszczenia i ataki medialne ze strony obligatariuszy i Vivendi sprawiają, że ma on problemy z realizacją zobowiązań kontraktowych. Jak powiedziała Ewa Bojar, rzecznik Elektrimu, chodzi m.in. o zobowiązania w sektorze energetycznym, w tym dotyczące Zespołu Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin. Nie podała szczegółów.

Być może wniosek o upadłość Elektrimu ma coś wspólnego z rozmowami zarządu ze Skarbem Państwa o przyszłości ZE PAK. SP od pewnego czasu dąży do zmiany inwestora strategicznego elektrowni (jednym z argumentów "za" jest sytuacja finansowa Elektrimu), a konglomerat domaga się, aby resort sprzedał mu brakujące 50 proc. akcji PAK-u.