Polska źle zarządza zapasami paliw ciekłych - wynika z raportu Najwyższej Izby Kontroli. Takie same wnioski dotyczą też działania innych państwowych rezerw. - Uważamy, że skuteczność działań Ministerstwa Gospodarki w tym zakresie należy ocenić negatywnie - mówi Stanisław Jarosz, dyrektor departamentu gospodarki, Skarbu Państwa i prywatyzacji NIK. - Brakuje programu, który określałby kiedy i ile czego powinniśmy utrzymywać w postaci rezerw - skomentował.
Resort gospodarki od razu zareagował. - MG nie podziela stanowiska NIK wyrażonego we wnioskach po kontroli funkcjonowania systemu rezerw państwowych gospodarczych oraz zapasów paliw ciekłych w Polsce w latach 2003-2006. Z obowiązujących obecnie aktów prawnych regulujących rezerwy nie wynika obowiązek opracowania przez ministra gospodarki programu rządowego w tym zakresie. Mimo to w MG trwają obecnie prace nad opracowaniem takiego programu - stwierdziło kierowane przez Piotra Woźniaka ministerstwo.
Niezależnie jednak od tego, kto jest odpowiedzialny za obecny stan zarządzania rezerwami, NIK zwraca uwagę, że brak kryteriów ustalania poziomu zapasów prowadzi do braku przejrzystości w zakupach. Jako przykład kontrolerzy podali tegoroczne interwencyjne zakupy mięsa za ponad 120 mln zł. Takie jednorazowe zakupy, kiedy nie ma określonego ich docelowego poziomu, tworzą, zdaniem NIK, mechanizm korupcjogenny. I to mimo że są konieczne ze względów bezpieczeństwa.
Prezesowi Agencji Rezerw Materiałowych wytknięto brak rzetelnych procedur kontrolowania firm zobowiązanych do gromadzenia rezerw. To, zdaniem NIK, może prowadzić do korupcji. Izba dodała, że nieprawidłowości wykryte w ARM miały miejsce w okresie, gdy obowiązywały wadliwe przepisy. Między innymi z powodu luk w prawie Polska nie osiągnęła w skontrolowanym okresie wymaganego przez UE poziomu zapasów paliw płynnych. Na skutek przedstawionego przez Polskę planu działań Komisja Europejska umorzyła postępowanie wszczęte w tej sprawie.