Czarne chmury nad zgazowaniem węgla

Publikacja: 29.08.2007 10:05

Zaledwie kilka tygodni temu Zakłady Azotowe Puławy podpisały z kopalnią Lubelski Węgiel Bogdanka list intencyjny, dotyczący współpracy przy przyszłej budowie instalacji do zgazowania węgla. Ówcześni prezesi obu firm i gorący orędownicy tego projektu dziś... już nie pracują. Jak odbije się to na wspólnym przedsięwzięciu Puław i Bogdanki?

Pomysł pozyskiwania gazu z węgla był jednym z trzech sposobów na dywersyfikację dostaw tego surowca do puławskiej spółki chemicznej. Inwestycja warta jest - według zapisów zawartych w strategii ZAP na lata 2007-2017 - co najmniej 2 mld zł. Jednak część tego typu projektu można by sfinansować z pieniędzy unijnych. Zarząd Puław liczy na to, że wspólnota da aż połowę pieniędzy potrzebnych na to przedsięwzięcie. Nie oznacza to wcale, że całą resztę musiałyby finansować zakłady azotowe. Koszty zostałyby podzielone pomiędzy trzech partnerów. Poza Puławami miałyby to być wspomniana już Bogdanka oraz nieokreślony na razie koncern z branży energetycznej. Inwestycja, której realizacja trwałaby trzy, cztery lata, oprócz pokrycia połowy zapotrzebowania ZAP na gaz, zaspokoiłaby też w całości potrzeby energetyczne tej firmy. Mogłoby to dać spółce chemicznej łączne oszczędności sięgające nawet kilkuset milionów złotych rocznie. Choć - według deklaracji przedstawicieli puławskich zakładów - firm energetycznych, chętnych do współpracy przy projekcie, jest wiele, na razie nie dokonano wyboru.

Projekt jest dobry, ale...

Projekt został bardzo przychylnie przyjęty przez analityków i rynek. Problem w tym, że został opracowany i zatwierdzony przez menedżerów, którzy zostali później dość nieoczekiwanie odwołani. W przypadku Stanisława Stachowicza, wieloletniego prezesa kopalni Bogdanka, to zaskoczenie może nie było aż tak duże - szczególnie że rezygnację złożył sam. Jednak o narastającym konflikcie między nim a szefostwem Ministerstwa Skarbu Państwa - poszło m.in. o udział Bogdanki w konsolidacji energetyki - wiadomo było od dawna. Świadczyć może o tym fakt, że WZA spółki, w której MSP ma prawie 100 proc. akcji, nie udzieliło mu absolutorium za zeszły rok.

Jeszcze wyraźniej konflikt między prezesem a resortem skarbu widać było w przypadku Puław. MSP ma w tej spółce "tylko" nieco ponad 50 proc. akcji i głosów na WZA, ale i tak sprawuje nad nią pełną kontrolę. I właśnie to wykorzystało, odwołując pod koniec lipca z funkcji szefa zarządu Krzysztofa Lewackiego. Uzasadnieniem było to, że MSP już wiosną straciło zaufanie do tego menedżera. Wiosną, czyli jeszcze w czasie opracowywania przez Puławy strategii, zakładającej m.in. budowę instalacji do zgazowania węgla.

Skarb obrońcą PGNiG?

Ta zbieżność może świadczyć, że popierana przez obu odwołanych prezesów idea nie cieszy się poparciem Skarbu Państwa. Dlaczego? Oznaczałaby znaczące zmniejszenie dostaw gazu z PGNiG do głównego i największego dziś odbiorcy tego surowca w Polsce, jakim są właśnie Puławy. Zmniejszenie dostaw gazu z obecnych około 900 mln m sześc. rocznie do choćby 500 mln m sześc. lub nawet 600 mln m sześc. może być sporym ciosem w finanse koncernu. Przypomnijmy jeszcze, że PGNiG jest dziś w ponad 85 proc. kontrolowany przez MSP i obecne szefostwo tego resortu nie ma planów dalszej prywatyzacji spółki. Znacznie bardziej prawdopodobna wydaje się natomiast sprzedaż resztówki akcji Puław.

O tym, że MSP niechętnie odnosi się do inicjatyw poprzedniego prezesa puławskich zakładów, świadczyć może także podpisane przez Janusza Radomskiego, szefa rady nadzorczej firmy, a jednocześnie urzędnika w resorcie Skarbu Państwa, uzasadnienie decyzji o odwołaniu K. Lewickiego. Wynika z niego, że rada nie miała wystarczającej wiedzy o podejmowanych przez zarząd inicjatywach. Wymieniono w tym kontekście pomysł zakupu holenderskiej fabryki nawozów. Przewodniczący stwierdził również, że główny akcjonariusz firmy nie zgodzi się na angażowanie się spółki w projekty nacechowane wysokim ryzykiem. Jak rada zapatruje się w tej sytuacji na ideę budowy instalacji do zgazowywania węgla, trudno na razie powiedzieć.

Poślizg nieunikniony

Nawet jeśli ten projekt zyska aprobatę nadzoru i MSP, z pewnością roszady personalne w obu spółkach mogą go znacznie opóźnić. Przypomnijmy, że w Bogdance jest już wprawdzie nowy prezes Waldemar Pietryka. Jest to jednak człowiek bez jakiegokolwiek doświadczenia w górnictwie (za czasów, gdy prezydentem Warszawy był Lech Kaczyński, pracował w stołecznych wodociągach). Zanim dostatecznie pozna firmę, minie zapewne sporo czasu. Jeszcze gorzej jest w Puławach, którymi od prawie miesiąca kieruje zarząd bez prezesa. O rozpisaniu konkursu na prezesa rada nadzorcza spółki zdecyduje dopiero w drugiej połowie września. Nazwisko nowego szefa zakładów poznamy więc najwcześniej na przełomie października i listopada.

Być może niedługo potem, w wyniku wyborów parlamentarnych, zmieni się obsada w MSP i procedurę wyboru menedżerów kierujących oboma firmami? trzeba będzie rozpoczynać od początku.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy