Druga połowa października i początek listopada to będzie gorący czas na rynku pierwotnym. W tym okresie około 10 firm zwróci się do inwestorów po pieniądze. Łączna wartość ofert może przekroczyć nawet 900 mln zł. Zapisy na akcje kilku spółek będą przyjmowane w tych samych dniach. To w naturalny sposób stawia w lepszej sytuacji kupujących. Czy debiutanci będą musieli "zacisnąć zęby" i zmienić swoje oczekiwania co do ceny emisyjnej i wartości oferty? Czy może dojść do przesunięcia terminów zapisów?
Pierwsi "stratni" już są
O tym, że taki wariant jest prawdopodobny, świadczy chociażby przykład Prima Mody, Biprometu czy Introlu. Pierwsza z firm już przesunęła o kilkanaście dni sprzedaż walorów. Dariusz Plesiak, prezes i współwłaściciel spółki handlującej butami, przyznał, że wynik budowy księgi popytu nie zapewniłby zbycia wszystkich oferowanych papierów po cenie z górnego przedziału widełek (17,5 zł).
- Najbliższe dni chcemy wykorzystać na spotkania z inwestorami i przekonanie ich co do atrakcyjności naszej oferty - tłumaczy D. Plesiak. Wierzy głęboko, że funduszom spodoba się spółka i jej strategia, i uda się ustalić cenę akcji na 17,5 zł.
Tymczasem Introl, działający na rynku aparatury kontrolno-pomiarowej i automatyki, ustalił cenę emisyjną na 11,5 zł. Co ciekawe, wcześniej zarząd sygnalizował, że papiery mogą zostać sprzedane nawet po 15 zł. Dodatkowo dotychczasowi akcjonariusze zmniejszyli liczbę walorów wystawionych do zbycia w ofercie z 5,5 mln do 3 mln. - Widać spadek optymizmu na rynku. Niemniej podchodzimy do tych zmian spokojnie. Program inwestycyjny będzie sukcesywnie realizowany - dodaje Wiesław Kapral, główny udziałowiec i przewodniczący rady nadzorczej Introlu (ma 50 proc. kapitału). Tłumaczy, że zmniejszona pula dotychczasowych walorów przeznaczonych do sprzedaży to efekt wiary w przedsiębiorstwo, a nie spodziewanego mniejszego popytu. - Nie chcemy zbywać akcji po 11,5 zł - argumentuje.