Strata NBP kłopotem dla budżetu

Po ostatniej zmianie zasad rachunkowości banku centralnego wiadomo, że Ministerstwo Finansów nie może liczyć na wpłaty z zysku NBP. Ale czy powinno liczyć się z koniecznością oddania części pieniędzy uzyskanych z banku w poprzednich latach?

Publikacja: 26.11.2007 06:16

Tegoroczne umocnienie złotego do głównych walut, tworzących rezerwy dewizowe banku centralnego, prawdopodobnie doprowadzi do powstania straty w bilansie Narodowego Banku Polskiego. Możliwe, że będzie ona na tyle duża, że bank centralny będzie miał ujemne fundusze własne. Co wtedy?

Może nie było tak źle

- Jeśli bank ma być wiarygodną instytucją, to budżet powinien dać nowe pieniądze na kapitał - mówi Andrzej Bratkowski, główny ekonomista Banku Pekao. Zaraz dodaje jednak, że nie wierzy, by problem pojawił się w tym roku. - Są dochody odsetkowe z inwestowania rezerw walutowych. One powinny wynieść w tym roku około miliarda euro - ocenia specjalista.

Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING Banku Śląskiego, zauważa, że ostatnio bank centralny coraz bardziej aktywnie zarządza rezerwami walutowymi, co może ograniczać straty na zmianach kursów walut. Jego zdaniem, szacunki mówiące o 10 mld zł strat na zmianach notowań walut mogą być zawyżone. Dodaje też, że inaczej niż w poprzednich latach, zmiany stóp procentowych na świecie działają na korzyść banku centralnego.

Zdaniem Andrzeja Bratkowskiego, w przyszłym roku również nie powinno być kłopotu. Ekonomista nie spodziewa się bowiem na tyle silnych zmian wartości walut, które powodowałyby dalsze powstawanie ujemnych różnic kursowych w bilansie banku centralnego.

Nie powinien dokładać...

Wiesława Ziółkowska, która była członkiem Rady Polityki Pieniężnej poprzedniej kadencji, uważa, że w takiej sytuacji bank centralny nie powinien robić nic. Podobnie jak wówczas, gdy stratę ma firma nastawiona na zysk, może zdecydować się na niepodzielenie wyniku finansowego.

Wiesława Ziółkowska jest zdania, że budżet w żadnym wypadku nie powinien "dokładać" do NBP. - Są dwa powody - ekonomiczny i polityczny - mówi. Pierwszy: budżet państwa nie powinien ponosić kosztów zmian kursów walut. Drugi jest bardziej istotny. - Nie można doprowadzić do sytuacji, w której posłowie decydowaliby o dofinansowaniu banku centralnego. Pojawiłaby się wówczas możliwość wywierania nacisków na bank przez polityków - argumentuje.

Nasi rozmówcy podkreślają, że przy dużej aprecjacji złotego bank centralny nie ma wpływu na powstawanie ujemnych różnic kursowych, które powodują pogarszanie się wyniku finansowego. Oraz że są to straty "papierowe".

... ale i nic nie dostanie

Dlaczego w poprzednich latach, pomimo wzrostu wartości złotego, bankowi udawało się wypracowywać nawet kilkumiliardowe zyski, które regularnie zasilały budżet państwa? Dzięki rezerwom na różnice kursowe. Zwiększały się one wówczas, gdy złoty tracił na wartości wobec walut tworzących rezerwy dewizowe NBP. Ten wzrost miał miejsce na przełomie minionej i obecnej dekady, gdy mieliśmy do czynienia z szybkim wzrostem rezerw dewizowych. Wówczas rezerwy na różnice kursowe (nazwa zmieniała się przy okazji modyfikacji rachunkowości banku centralnego - decyzje w tej sprawie podejmowała Rada Polityki Pieniężnej) przekraczały nawet 30 mld złotych.

Taka kwota nie mogła być przeoczona przez polityków. Na początku 2003 r. ówczesny minister finansów Grzegorz Kołodko zaproponował, by około jednej trzeciej z "rezerwy rewaluacyjnej" przeznaczyć na finansowanie budżetu i inwestycje wspomagane przez Unię Europejską. Później miały nawet toczyć się rozmowy pomiędzy Ministerstwem Finansów a NBP w sprawie użycia części rezerwy - jednak już tylko na spłatę zadłużenia zagranicznego Polski.

Przedstawiciele banku centralnego stanowczo sprzeciwiali się używaniu rezerw na różnice kursowe. Powtarzali, że to tylko zapis księgowy i że zasilenie gospodarki kilkumiliardową kwotą oznaczałoby faktycznie wypuszczenie do gospodarki pustego pieniądza i silny impuls inflacyjny.Jak się okazało, wystarczyło kilka lat, by wielomiliardowa rezerwa wyczerpała się.

Bank centralny zdawał sobie sprawę z takiego zagrożenia już od dłuższego czasu. Dlatego pod koniec ubiegłego roku (na swoim ostatnim posiedzeniu z udziałem poprzedniego prezesa NBP Leszka Balcerowicza) Rada Polityki Pieniężnej dokonała kolejnej zmiany w rachunkowości banku centralnego. Zarządziła, że jeśli NBP będzie w stanie wypracować zysk, to ma on być przeznaczony właśnie na powiększenie rezerw. To oznaczało, że w najbliższych latach wynik banku będzie w najlepszym razie zerowy. Konsekwencją jest brak corocznej wpłaty z zysku banku centralnego, stanowiącej dotychczas pokaźną pozycję w dochodach budżetu państwa.

Od 2002 r. NBP przekazał budżetowi ponad 16,5 mld zł. W latach 2002-2004 wpłata regularnie przekraczała 4 mld zł.

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy