Ideologia a ekonomia

W ostatniej kampanii wyborczej tematy gospodarcze miały marginalne znaczenie, chyba że rozpatrywać je w kontekście przeciwstawienia Polski solidarnej Polsce liberalnej. Spór ideologiczny w tym zakresie może mieć znaczenie i warto mu poświęcić chwilę uwagi, dotyczy on bowiem sposobu postrzegania roli państwa w gospodarce

Publikacja: 27.11.2007 08:17

Chciałbym jednak powstrzymać się od akademickiego wykładu na ten temat tego, co państwo powinno czynić w gospodarce i spojrzeć na problem z punktu widzenia wzajemnych praw i obowiązków, jakie na gruncie gospodarczym wiążą państwo i obywatela.

Siłą państwa są podatnicy

Dlaczego taki punkt widzenia jest ważny? Przypisuje się bowiem państwu moc sprawczą, tak jakby państwo mogło samo tworzyć część produktu narodowego. Zapomina się, że produkt narodowy tworzą sami obywatele, a państwo może być co najwyżej mniej lub bardziej sprawnym regulatorem przepływu części dóbr i usług. Siłę finansową państwa tworzą zatem obywatele - podatnicy. Przymus państwowy pozwala egzekwować podatki, ale nie powinien usuwać w cień kwestii wpływu podatników na skalę obciążeń podatkowych i na zasady wydatkowania publicznych pieniędzy. Zasady kompromisu społecznego pomiędzy tymi, którzy więcej wpłacają do kasy państwowej, a tymi, którzy z niej więcej czerpią, nie stanowią tylko przedmiotu sporu ideologicznego, ale również decydują o szybkości rozwoju gospodarki. Stara dewiza "no taxation without representation", stanowiąca fundamentalną zasadę najpotężniejszego państwa na świecie, wbrew pozorom nie tylko broni obywatela, ale również gospodarkę.

Jakie podatki?

Morze atramentu wylano na temat nadmiernego opodatkowania i negatywnych skutków dla gospodarki, z drugiej jednak strony nie zdefiniowano jednego, optymalnego poziomu obciążeń fiskalnych. Zakres obciążenia podatkowego powinien zatem być ustalany dla każdego kraju oddzielnie. W przypadku Polski za powszechnie akceptowalny pogląd należy uznać konieczność zmniejszenia obciążeń fiskalnych. Polityczny aspekt dyskusji na temat obciążeń podatkowych, to znaczy debata, w jakim stopniu zamożność obywateli powinna wpływać na wysokość płaconych podatków, ma sens, gdy najpierw uwzględni się cały gąszcz ulg i zwolnień, dający szerokie możliwości zmniejszenia zobowiązań podatkowych. Znów temat pozornie ideologiczny ma wymiar ekonomiczny. Uwolnienie systemu od rozwiązań zamazujących faktyczne obciążenia podatkowe i tym samym destrukcyjnie wpływających na prowadzoną politykę gospodarczą może być ważniejsze niż dyskusja na temat nominalnych stawek podatkowych.

Niestety, polityczna walka o kształt podatku od dochodów osobistych, który jest najbardziej politycznie eksploatowanym podatkiem, mimo że nie jest wcale podatkiem najważniejszym, przesłania reformy o wiele ważniejsze i trudniejsze do realizacji. Dobry system podatkowy to taki, w którym podatnik łatwo jest w stanie określić swoje zobowiązania podatkowe teraz i w przyszłości. Przejrzystość i stabilność prawa podatkowego, spójność przepisów, sprawna administracja podatkowa to elementy kluczowe. Reformy w tym zakresie wymagają żmudnej pracy i nigdy nie będą "hitem" pożądanym przez polityczną reklamę. Szczególnie dla przedsiębiorców często ważniejsze jest to nie ile, ale jak płaci się podatki. Wystarczy tylko przypomnieć, że realna stopa opodatkowania potrafi wahać się od kilku do kilkudziesięciu procent. Uporządkowanie w tym zakresie systemu, likwidacja przywilejów podatkowych, dostosowanie kosztów obsługi podatkowej do skali dochodów podatnika to właściwy wymiar sukcesów reformy podatkowej.

Dla obniżenia skali obciążeń podatkowych reforma systemu podatkowego jest czynnikiem wtórnym, decyduje bowiem strona wydatkowa. Podatki można o tyle obniżyć, o ile można zmniejszyć wydatki budżetowe. "Domorosłym", finansowym innowatorom warto przypomnieć, że obniżenie "dziś" podatków za pomocą zwiększenia deficytu budżetowego oznacza istotny wzrost podatków "od jutra". Niestety, tę prostą zasadę trzeba w Polsce powtarzać na okrągło i do znudzenia, inaczej reformy zaczną się od obniżania podatków i na tym się zakończą. Szkodliwe państwo

opiekuńcze

Należy również podkreślić, że wydatków nie należy "ciąć", ale "racjonalizować". Kluczem do racjonalizacji wydatków jest określenie zobowiązań państwa wobec obywatela. Jeśli pominiemy wydatki na tak zwane dobra publiczne, to pozostaje problem zakresu świadczeń socjalnych. Fałszywie rozumiana zasada solidarności społecznej nakazuje pomoc wszystkim. Rozmyte zasady pomocy społecznej powodują szeroką dostępność świadczeń i kreację państwa opiekuńczego. Przyjęcie przez państwo roli powszechnego opiekuna ma fatalne, długofalowe skutki. Stępione zostaje poczucie odpowiedzialności za własny los, znikają bodźce skłaniające do inwestowania w swoją edukację, dbanie o swoje zdrowie i swoją przyszłość. Indywidualna aktywność, poszukiwanie rozwiązywania problemów, ten fundament społeczeństwa obywatelskiego zostaje zastąpiony wzorcem wszechwładnego państwa - instytucji gwarantującej bezpieczeństwo i dobrobyt "od kołyski aż po grób". Tak rozumiana solidarność społeczna oznacza powrót do realnego socjalizmu i musi prowadzić do miernej jakości usług społecznych. Nieograniczony niczym popyt zawsze bowiem kreuje miernej jakości podaż. Powstaje "chory" model państwa, które "udaje", że dostarcza wszystkim usług o najwyższej jakości i obywateli imających się rozmaitych sposobów w celu wykrojenia sobie "lepszego kawałka z lichego, państwowego tortu".

Uniwersalny "ubezpieczyciel"

Jeśli odrzucić prymitywnie rozumiane pojźcie solidarności społecznej i odrzucić ideź wszechmocnego państwa, to jak należy rozumieć zobowiązania państwa wobec obywatela? Odwołując siź do wzorców ekonomicznych, najłatwiej rolź państwa interpretować jako uniwersalnego "ubezpieczyciela". Państwo powinno ponosić czźść kosztów związanych z istotnymi czynnikami ryzyka, na przykład utraty pracy, czy zdrowia, zabezpieczeniem finansowym na starość. Skala odpowiedzialności państwa, jak każdego ubezpieczyciela, musi być ograniczona i powinna zatem dzielić koszty pomiźdzy jednostkź i społeczeństwo. Taki "społeczny kontrakt" z jednej strony limituje popyt na usługi świadczone przez państwo, z drugiej strony zachźca do indywidualnych wydatków zwiźkszających poziom bezpieczeństwa w obszarach osobiście preferowanych przez jednostkź. Prymat wszechobecnego, zbiurokratyzowanego państwa zostaje zastąpiony modelem partnerskich stosunków, w którym państwo skrupulatnie wypełnia swoje socjalne obowiązki, a obywatel dokładnie wie, na jakich warunkach i na jaki zakres pomocy może liczyć. Czytelność tych relacji istotnie poprawia jakość usług świadczonych przez państwo i eliminuje takie patologie, jak korupcja. Dlaczego państwo funkcjonujące jak ubezpieczyciel działa sprawniej niż państwo opiekuńcze? Z prostego powodu, zostaje obalony mit istnienia "darmowego obiadu". Usługi państwa opiekuńczego, powszechnie traktowane jako coś "za darmo", w istocie opłacane są przez podatnika. Nielimitowany popyt na te usługi musi prowadzić do nieracjonalnej alokacji środków i niepotrzebnego rozdźcia sektora państwowego. Państwo funkcjonujące jako ubezpieczyciel wprowadza elementy rynkowe zmuszające do racjonalnego wyboru jednostki w zakresie usług socjalnych. W rezultacie rośnie efektywność wykorzystania środków publicznych i maleje konieczność finansowania olbrzymiego sektora publicznego. Zaoszczźdzone w ten sposób środki pozwalają na przyspieszenie rozwoju gospodarczego.

Racjonalność ekonomicznaPaństwo, jeśli ma być solidarne, musi równocześnie oznaczać współodpowiedzialność obywateli, i to nie tylko jako podatników, ale również jako konsumentów usług publicznych. Racjonalność ekonomiczna jest wartością nadrzędną i nie powinna mieć zabarwienia ideologicznego. Często ekonomistom przyczepia się etykietkę liberałów, zapominając, że ekonomia zdążyła wypracować zestaw recept dalekich od politycznych poglądów. Kierunki zmian dotyczących rozwiązań systemowych w zakresie polityki fiskalnej i pieniężnej są powszechnie znane. Dobra polityka makroekonomiczna nie wystarcza, konieczna jest również przemyślana agenda reform strukturalnych. Oczywiście, uniwersalne wzorce należy dopasować do polskiej rzeczywistości. Nie można jednak naiwnie wierzyć, że ekonomiści zmieniają świat. Technokraci z ekonomicznym wykształceniem mogą zaprojektować niezbędne reformy, ale wola ich przeprowadzenia zależy od polityków. Kluczowym, politycznym zadaniem do rozwiązania jest zatem zawarcie politycznego kompromisu w sprawach reform gospodarczych. Kompromisu, który z programu reform nie uczyni obiektu politycznych targów. Wielu polityków powołuje siź na cud gospodarczy Irlandii, dlatego warto przypomnieć, że programy gospodarcze zarówno irlandzkiej opozycji, jak i partii rządzących różnią siź niuansami, pozostawiając nienaruszony rdzeń dobrej polityki gospodarczej. Zatem zanim rozpoczniemy pogoń za Irlandią, myślenie o polityce gospodarczej musi uwolnić się od taniego populizmu. Kompromis w sprawach gospodarczych musi być oparty na wzorcach dostarczonych przez wiedzę ekonomiczną, wtedy szybko okaże się, że komponent ideologiczny wcale nie ma kluczowego znaczenia. Rzeczywistość polską będzie można zmienić, jeśli akceptowanym celem jest trwały rozwój gospodarczy w warunkach równowagi makroekonomicznej. Taki cel powinien jednoczyć, a nie dzielić. Zanim w gospodarce zapanują prawo i sprawiedliwość, wcześniej musi być efektywność, nikogo bowiem nie interesuje równe dzielenie biedy.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy

Gospodarka
Estonia i Polska technologicznymi liderami naszego regionu
Gospodarka
Piotr Bielski, Santander BM: Mocny złoty przybliża nas do obniżek stóp
Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku