Inwestorzy zgłosili popyt na „dwulatki” o wartości 4,8 mld zł przy ofercie na poziomie 2 mld zł i na „pięciolatki” za 2,4 mld zł. Resort chciał sprzedać takie papiery o wartości 1,5 mld zł.
Podczas poprzednich dwóch przetargów popyt na obligacje pięcioletnie był mniejszy od zgłoszonej przez resort podaży. Jeśli chodzi o „dwulatki”, w lutym podaż była dwa razy większa od popytu. Miesiąc później inwestorzy chcieli kupić papiery o wartości niespełna 40 proc. większej, niż zaproponowało ministerstwo.
Skąd wzrost zainteresowania? – Pomogła atrakcyjna rentowność oraz umocnienie złotego – wyjaśnił Piotr Kalisz, główny ekonomista Banku Handlowego. Średnia rentowność „pięciolatek” na wczorajszym przetargu wyniosła 6,06 proc. Po południu obniżyła się poniżej granicy 6 proc. Sprzedane na przetargu obligacje dwuletnie dają rentowność na poziomie 5,63 proc. Główna stopa NBP wynosi 3,75 proc. Umocnienie złotego sprzyja rynkowi obligacji, bo wskazuje, że zagraniczni inwestorzy interesują się naszym rynkiem.
Jak wynika z nieoficjalnych rozmów, powrotowi zagranicznych graczy sprzyjały pogłoski dotyczące możliwości skupowania walut państw środkowoeuropejskich przez Europejski Bank Centralny (co ograniczałoby ryzyko spadku kursu m.in. złotego) oraz możliwości udostępnienia Polsce linii kredytowych przez Międzynarodowy Fundusz Walutowy.
Według analityków, duży popyt na obligacje na wczorajszym przetargu jest również związany z dużą płynnością sektora bankowego. Banki komercyjne mają ograniczoną możliwość lokowania nadwyżek w NBP, ponieważ bank centralny ogranicza podaż bonów pieniężnych na copiątkowych przetargach.