Hays obsługuje m.in. duże zagraniczne korporacje, jak Baker & McKenzie, PricewaterhouseCoopers, banki i firmy ubezpieczeniowe. Jest członkiem międzynarodowej grupy Hays, notowanej na giełdzie w Londynie.
Likwidacja oddziału nie byłaby wydarzeniem (spółka zatrudniała tam kilka osób), gdyby nie fakt, że przy okazji Hays stał się obiektem ataku, prawdopodobnie konkurencji. Firmy specjalizujące się w rekrutacji przyznają, że z powodu kryzysu bardzo zaostrzyła się między nimi walka o klientów.
Informację o Haysie rozesłano do dziennikarzy, podszywając się pod szefa grupy na Polskę – Michała Młynarczyka. Firma złożyła już doniesienie na policję. Z maila można było się dowiedzieć, że wszystkich zatrudnionych w oddziale pracowników zwolniono, a procesy rekrutacyjne prowadzone dla klientów zostały wstrzymane. – To nieprawda – mówi Młynarczyk. – Oddział zatrudniał cztery osoby, rozwijał się słabiej niż inne nasze placówki. Postanowiliśmy więc przenieść rekrutacje dla Pomorza do Warszawy – mówi. Kto mógł się pod niego podszyć, nie wie. Na rynku mówi się jednak, że na Pomorze firma skierowała head-hunterkę znaną z bezkompromisowości. Podobno zakłada tam własną agencję, konkurencyjną wobec Haysa. – Mogę tylko powiedzieć, że szefowa oddziału dostała propozycję pracy w centrali firmy, ale z niej nie skorzystała – mówi Młynarczyk.
Oddziałów w Katowicach, Wrocławiu i Krakowie na chwilę obecną likwidować nie zamierza, bo nie odczuwają kryzysu w takim stopniu jak północna Polska. W roku finansowym 2008–2009, który kończy się za dwa miesiące, Hays ma nadal 30-proc. wzrost przychodów w porównaniu z 2007–2008.
Podobne problemy mają też inne agencje. – W jednej z filii, po tym jak prowizje spadły, odeszło dwóch pracowników i założyło firmę, zabierając nam klientów – przyznaje jedna z agencji.