Zgodnie z obwieszczeniem ministra pracy za zeszły rok, kapitały zebrane w I filarze zostały zwaloryzowane o 16,26 proc. To największy wzrost od wdrożenia reformy emerytalnej i założenia Polakom indywidualnych kont w ZUS. Tak wysokiej waloryzacji nikt chyba się nie spodziewał. Po I kwartale eksperci mówili o 10-, góra 14-proc. waloryzacji. Skąd więc ponad 16 proc.? O tyle właśnie zwiększył się przypis składek do ZUS w 2008 r., porównując z 2007 r.
To prezent dla członków otwartych funduszy emerytalnych (drugi filar). W zeszłym roku ich oszczędności z powodu bessy na giełdzie stopniały średnio o 14 proc. Był to pierwszy rok w historii, który OFE zamknęły stratą, choć słabe wyniki przyniosły też w roku 2007, zwłaszcza w porównaniu z waloryzacją ZUS. Oszczędności w I filarze wzrosły wtedy o prawie 13 proc., podczas gdy w OFE o niewiele ponad 6 proc. Wcześniej otwarte fundusze dawały nawet kilkakrotnie większe zyski.
Pamiętając, że do ZUS-u trafia dwie trzecie naszej składki emerytalnej, a do OFE reszta, można, upraszczając, szacować, że w ZUS stan konta wzrósł z 10 000 do 11 626 zł. Z 5000, jakie mieliśmy w OFE, zostało około 4300 zł. A więc de facto przyszli emeryci wyszli na plus. To oczywiście bardzo duże uproszczenie, ale pokazuje mechanizm wzrostu emerytalnego kapitału na dwa sposoby. W rzeczywistości na wysokość kapitału w otwartych funduszach emerytalnych mają wpływ comiesięczne składki i comiesięczne wyniki. A ponadto składka pomniejszana jest o opłaty. Z kolei kapitał w ZUS waloryzowany jest tylko raz w roku.
– Obecna sytuacja pokazuje, że obowiązkowy podziałał składki emerytalnej na dwa filary to dobre rozwiązanie. W latach giełdowej hossy OFE dawały dobry zwrot z kapitału. Gdy zaczęły ponosić straty, są one przynajmniej częściowo rekompensowane przez wzrost oszczędności na kontach w ZUS – mówi „Parkietowi” wiceminister pracy Marek Bucior. Podobnego zdania jest też Marek Góra, prof. SGH i współtwórca reformy z 1999 r. – Konta w I i II filarze specjalnie są inaczej zarządzane, by były w inny sposób wrażliwe na zmiany. Dlatego system emerytalny nazwaliśmy bezpieczeństwo dzięki różnorodności – przypomina Góra.
Co dalej? Na powtórkę wysokiej waloryzacji w kolejnym roku szans jednak nie ma. Pogorszenie sytuacji na rynku pracy (bezrobocie w maju wynosiło około 10,8 proc.) oraz wolniejszy wzrost płac spowodują, że przypis składki przestanie rosnąć. Przedstawiciele ZUS-u nieoficjalnie uspokajają, ze na razie przypis nie spada, ale też w tak spektakularny sposób jak w ostatnich latach nie wzrasta. Za to OFE odpracowały już straty z początku roku i od stycznia do końca maja wypracowały około 1,4 proc. zysku.