Chodzi o to, że niektóre z nich zostają nagle z jedną tylko osobą, posiadającą licencję doradcy inwestycyjnego. Tymczasem prawo wymaga, by towarzystwo zatrudniało minimum dwóch doradców.
Teraz z takim właśnie kłopotem musi zmierzyć się np. Millennium. Z końcem czerwca rozstaje się z nim Maciej Bombol (jak pisaliśmy, z początkiem lipca rozpoczyna pracę w ING Investment Management, które zarządza funduszami ING TFI). W towarzystwie zostaje więc tylko jedna osoba, Mirosław Dziółko, która jest licencjonowanym doradcą.
– Zgodnie z art. 45 ust. 4 ustawy o funduszach inwestycyjnych, TFI musi zatrudniać co najmniej dwóch doradców inwestycyjnych. Ponadto, towarzystwo ma obowiązek zawiadomić KNF o wszelkich zmianach danych zawartych we wniosku o wydanie zezwolenia na wykonywanie działalności – przypomina Marta Chmielewska-Racławska z Komisji Nadzoru Finansowego. Nie do końca jednak jasne jest, od kiedy można uznać, że Millennium nie ma drugiego doradcy.
Maciej Bombol już pod koniec maja złożył rezygnację z funkcji wiceprezesa TFI. Według pierwotnych planów, miał jednak zarządzać funduszami do końca tego miesiąca. Tymczasem 5 czerwca w oficjalnym komunikacie towarzystwo poinformowało, że Bombol nie jest już zarządzającym, a jego kompetencje zostały przekazane pozostałym członkom zespołu.
Z drugiej strony, choć nie pełni już żadnej funkcji, Maciej Bombol wciąż jest jednak w towarzystwie formalnie zatrudniony. Przedstawiciele Millennium TFI nie udzielili nam żadnego komentarza w tej sprawie. Jak ustalił „Parkiet”, z problemem braku doradcy przed kilkoma tygodniami poradziło sobie AIG TFI. Po cichu, bez oficjalnych komunikatów. Tuż przed odejściem – zaledwie po dwóch miesiącach pracy – Pawła Wilkowieckiego, towarzystwo zatrudniło jako analityka Wojciecha Wasilewskiego, który również ma licencję doradcy. Wcześniej był analitykiem inwestycyjnym w SEB TFI.