Od lutowego dołka obliczany przez nas indeks branży metalowej (obrazujący średnie zmiany kursów akcji) wzrósł o 82 proc., znacznie wyprzedzając WIG, który w tym samym czasie zyskał 50 proc.
Zbliżonymi, ponadprzeciętnymi stopami zwrotu cechowały się omówione przed tygodniem akcje producentów chemikaliów. Tak duże zyski posiadaczy walorów w obu tych sektorach nie są przypadkiem. Kluczowy dla wyjaśnienia tego fenomenu jest fakt, że przetwórcy metali, podobnie jak producenci chemikaliów, to sektor typowo cykliczny, czyli bardzo wrażliwy na zmiany koniunktury gospodarczej.
[srodtytul]Od skrajnego... [/srodtytul]
Jedną z konsekwencji jest to, że wcześniej przez wiele miesięcy narastające stopniowo tendencje recesyjne w polskiej i światowej gospodarce pogrążały kursy spółek metalowych w tempie szybszym niż cały rynek. Dla posiadaczy akcji był to oczywiście powód do zmartwienia, ale na giełdzie nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Ponadprzeciętna słabość notowań w okresie bessy zaowocowała skrajnie niskimi wycenami. W momencie zanotowania lutowego dołka, mediana wskaźnika cena/wartość księgowa wynosiła w sektorze zaledwie 0,53.
Kluczowe jest to, że wraz z odwracaniem się cyklu koniunkturalnego (co widoczne jest w odczytach wskaźników takich jak PMI dla przemysłu czy wskaźnik wyprzedzający koniunktury OECD), tak niskie wyceny przestały być adekwatne do oczekiwań inwestorów. Tym razem cykliczny charakter przemysłu metalowego jest na rękę posiadaczom akcji – ich kursy rosną szybciej niż cały rynek.