Tak zwane distressed funds, czyli fundusze inwestycyjne kupujące upadające spółki, biją dziś rekordy popularności w Europie. Przed kilkoma tygodniami, na corocznej konferencji w szwajcarskim Montreaux, gdzie europejskie firmy asset management prezentują swoje produkty przeznaczone dla funduszy emerytalnych, ponad połowę propozycji stanowiły takie fundusze. W Polsce to wciąż mało popularny pomysł. Choć niektóre TFI poważnie go rozważają.
[srodtytul]Na razie pojedyncze projekty[/srodtytul]
Do funduszy distressed trafiają głównie spółki, które notują stratę, ale na poziomie operacyjnym wykazują zyski. Ich ewentualne bankructwo wywołane może być głównie utratą płynności, którą ma zapewnić właśnie fundusz. Czy na polskim rynku można takie znaleźć?– Tworzenie osobnego funduszu, przeznaczonego do inwestycji w bankrutujące firmy niesie ryzyko zbyt małej liczby projektów – mówi Grzegorz Mielcarek, członek zarządu Investors TFI.
Podobnego zdania jest Tomasz Korab, wiceprezes Opera TFI: – Na polskim rynku jest za mało tego typu celów inwestycyjnych. Utworzenie funduszu distressed w mojej opinii nie ma w tym momencie większego sensu.Pojawiają się jednak chętni na pojedyncze inwestycje. Jak wynika z naszych informacji, już się na nie zdecydowały niektóre polskie fundusze private equity. Na razie trafiają do nich spółki spoza giełdy. Niewykluczone, że, jeśli inwestycje się powiodą, zostaną utworzone oddzielne fundusze distressed.
[srodtytul]Investors się rozgląda[/srodtytul]