Czy masowa prywatyzacja wzmocni złotego?

Duże transakcje prywatyzacyjne, których – według zapowiedzi przedstawicieli rządu – możemy spodziewać się do końca 2010 roku, mogą powodować umacnianie złotego. Ekonomiści zaznaczają jednak, że efekt ten nie jest oczywisty. Na rosnącą siłę złotego wpływać będzie wiele innych czynników

Publikacja: 24.07.2009 08:06

Czy masowa prywatyzacja wzmocni złotego?

Foto: GG Parkiet

Czy przyspieszenie prywatyzacji, które zapowiada rząd, może doprowadzić do silnej aprecjacji złotego? Resort skarbu zadeklarował, że w tym i przyszłym roku jest gotów sprzedać akcje warte w sumie 36,7 mld zł. Przygotował dokument, w którym wylicza spółki, które można wystawić na sprzedaż.

– Żeby nie podnosić podatków, będziemy chcieli przyspieszyć prywatyzację – mówił wczoraj wicepremier Grzegorz Schetyna. Zaznaczył, że nie ma mowy o tym, aby Skarb Państwa sprzedawał akcje KGHM, ale w przedstawionym przez szefa resortu skarbu projekcie znajdują się spółki, na których sprzedaży można zarobić dużo więcej. To firmy elektroenergetyczne. Już na jesieni sprzedany zostanie kontrolny pakiet akcji poznańskiej Enei. Skarb Państwa ma mieć z tego co najmniej 7 mld zł. W przyszłym roku, jeżeli sprzedane zostaną Tauron i Energa – do państwowej kasy powinno wpłynąć ponad 20 mld zł. A to dopiero początek listy spółek, których będzie pozbywał się resort skarbu.

[srodtytul]Oczekiwane umocnienie[/srodtytul]

Transakcje, jeżeli idą w miliardy złotych, mogą wpływać na rynek walutowy. – Duża część transakcji będzie zawierana z inwestorami zagranicznymi, co oznacza, że ktoś będzie musiał na rynku wymienić te pieniądze, żeby zapłacić za akcje. To stworzy impuls do umacniania złotego, który pomoże odmienić strukturę przepływów na rynku walutowym szkodzącą złotemu. W ostatnim roku mieliśmy bowiem do czynienia z osłabieniem się efektów, które wcześniej pomagały aprecjacji: po pierwsze znacząco spadła wartość uruchamianych kredytów walutowych, po drugie o 30 proc. zmniejszyły się wpływy z eksportu – mówi Rafał Benecki, ekonomista ING Banku Śląskiego.

Zaznacza, że zapowiedzi ministerstwa skarbu dotyczące przyspieszenia prywatyzacji są tylko jednym z wielu czynników przemawiających za zmianami siły złotego. – Nie skłaniają nas one obecnie do zmiany prognoz kursu, raczej utwierdzają we wcześniejszych przewidywaniach. Uważamy, że na koniec tego roku kurs wyniesie 4 złote za euro, a na koniec 2010 r. – w granicach 3,6–3,7 złotego. Za umocnieniem krajowej waluty przemawia przede wszystkim fakt, że złoty jest obecnie najbardziej niedowartościowaną walutą w regionie – uważa Benecki.

Za aprecjacją złotego w dłuższym terminie przemawiają także takie czynniki, jak duże przepływy walutowe z Unii Europejskiej oraz nadwyżka na rachunku obrotów bieżących (która oznacza, że napływa do nas więcej walut). Co więcej, rząd wciąż organizuje spore emisje papierów dłużnych, które ze względu na sytuację makroekonomiczną Polski są uważane przez inwestorów za relatywnie atrakcyjne.

[srodtytul]Wiele „za” i „przeciw”[/srodtytul]

Zdaniem części ekonomistów, nie jest jednak wcale przesądzone, czy szybka prywatyzacja dołączy do listy czynników umacniających złotego. – Jest mało prawdopodobne, aby cały ten ogromny plan został zrealizowany. Jest on obarczony znacznym ryzykiem politycznym i ekonomicznym. Zakładając jednak, że pewne przyspieszenie nastąpi, to faktycznie istnieje pewien kanał, przez który może ono wpływać na kurs złotego: zmniejszające się dzięki prywatyzacji potrzeby pożyczkowe państwa będą prowadziły do spadku rentowności rządowych papierów dłużnych, czyniąc je relatywnie mniej atrakcyjnymi dla inwestorów zagranicznych – mówi Adam Czerniak, ekonomista Invest-Banku.

Z kolei zdaniem Janusza Jankowiaka, głównego ekonomisty Polskiej Rady Biznesu, może być tak, że transakcje prywatyzacyjne nie będą miały na pozycję złotego w ogóle żadnego wpływu. – Istnieje co najmniej kilka możliwości wyeliminowania ryzyka kursowego – mówi. Jako jeden z przykładów podaje sytuację, w której resorty skarbu i finansów umawiają się, że na mocy umowy prywatyzacyjnej inwestor będzie płacił kolejne transze dokładnie wtedy, kiedy SP będzie potrzebował walut na spłatę zadłużenia zagranicznego.

– Myślę że minister finansów będzie bardzo zainteresowany tym, by presja na umocnienie złotego była neutralizowana, ponieważ wszystko wskazuje na to, że to właśnie słaby złoty przyczynia się w ostatnim czasie do dużego udziału eksportu w PKB – wyjaśnia.

[ramka][b]Resort finansów na razie nie musi wychodzić na rynek walutowy[/b]

Duży napływ funduszy unijnych, które stanowią w ostatnich miesiącach ważne źródło dochodów budżetowych, sprawił, że część ekonomistów zadawała sobie pytanie, czy resort finansów nie będzie zmuszony do wymiany przynajmniej części euro pozyskiwanych z Brukseli bezpośrednio na rynku walutowym. Dotychczas resort finansów wymieniał zagraniczne waluty bezpośrednio w Narodowym Banku Polskim. Teoretycznie możliwości dokonywania takich operacji są ograniczone. Resort obowiązują bowiem ustalane co roku z bankiem centralnym limity. W tym roku ministerstwo może sprzedać NBP równowartość 4,3 mld euro. Podobną kwotę może kupić. Saldo tych operacji powinno mieścić się w przedziale od -1,3 mld euro (gdyby przeważały zakupy walut) do 1,3 mld euro. Według stanu sprzed tygodnia, przeważały zakupy walut – na kwotę 1,4 mld euro. Sprzedaż wyniosła tymczasem 0,1 mld euro. Ta ostatnia kwota może się zwiększyć – od początku roku Ministerstwo Finansów przeprowadziło już kilka emisji papierów skarbowych na rynkach zagranicznych. Tylko dzięki sprzedaży 10-letnich obligacji przeznaczonych na rynek amerykański pozyskało 3,5 mld euro. Analitycy zwracają uwagę, że dotychczas resort zazwyczaj przeznaczał środki z zagranicznych emisji na obsługę długu w walutach obcych. Nie wykluczają jednak, że duże potrzeby pożyczkowe zmuszą ministerstwo do użycia ich na pokrywanie bieżących wydatków w kraju. Prawdopodobieństwo wyjścia przez resort na rynek jest o tyle niewielkie, że – jak zaznaczają urzędnicy – „w przypadku zasadności zmiany limitów byłoby to możliwe do przeprowadzenia w trybie porozumienia między MF i NBP”. Ponadto limit dotyczy tylko operacji związanych z długiem zagranicznym i nie obejmuje np. wymiany pieniędzy z Unii Europejskiej. [/ramka]

Gospodarka
Donald Tusk o umowie z Mercosurem: Sprzeciwiamy się. UE reaguje
https://track.adform.net/adfserve/?bn=77855207;1x1inv=1;srctype=3;gdpr=${gdpr};gdpr_consent=${gdpr_consent_50};ord=[timestamp]
Gospodarka
Embarga i sankcje w osiąganiu celów politycznych
Gospodarka
Polska-Austria: Biało-Czerwoni grają o pierwsze punkty na Euro 2024
Gospodarka
Duże obroty na GPW podczas gwałtownych spadków dowodzą dojrzałości rynku
Materiał Promocyjny
Cyfrowe narzędzia to podstawa działań przedsiębiorstwa, które chce być konkurencyjne
Gospodarka
Sztuczna inteligencja nie ma dziś potencjału rewolucyjnego
Gospodarka
Ludwik Sobolewski rusza z funduszem odbudowy Ukrainy