Na razie, wbrew branżowym spekulacjom, fundusze Novo (pod taką marką dzisiaj funkcjonują) nie tracą masowo klientów. Mimo że Opera jeszcze nie rozpoczęła akcji marketingowej. Zaplanowana jest na jesień.
– Licząc od maja, kiedy przejęliśmy zarządzanie tymi produktami, sprzedaż netto jednostek funduszy Novo wynosi niespełna 10 mln zł na minusie – mówi Tomasz Korab, wiceprezes Opera TFI. To niewiele, biorąc pod uwagę, że na koniec kwietnia zgromadzonych w nich było 690 mln zł. Z drugiej strony, w tym czasie większość TFI odnotowała dodatni bilans zakupów i umorzeń jednostek.
– Wartość umorzeń w Novo to ok. 60 mln zł, a wpłaty sięgnęły ok. 50 mln zł – podaje szczegóły wiceszef Opery. Konkurenci Opery spekulowali, że wielu z ponad 30 tys. przejętych klientów nie uda się utrzymać. – Trzeba przyjąć, że w TFI pozostanie co najwyżej ok. 40 proc. przejmowanych aktywów – mówił nam prezes jednego z TFI. Po pierwsze, klienci, czując niepokój w momencie przejmowania zarządzania ich pieniędzmi przez nową firmę, mogą uciec z funduszy. Po drugie, sprzedawcy jednostek, wykorzystując sytuację, mogą namawiać klientów, by przenosili pieniądze z dotychczasowych funduszy do innych, które znajdują się w ich planach sprzedażowych i od których mają większe prowizje.
Przedstawiciele Opery deklarują jednak, że współpraca z dystrybutorami układa się bardzo dobrze. Towarzystwo już się z nimi „przeprosiło” – władze Opery dystrybutorów, do kasy których trafia zazwyczaj cała opłata dystrybucyjna i połowa opłaty za zarządzanie, nazywały „patologią rynku TFI”.
Lista sprzedawców dawnych funduszy SEB na razie się nie zmieniła. W najbliższym czasie ma się nawet wydłużyć. Równocześnie Opera ma ambicję stworzenia nowej jakości współpracy z dystrybutorami. Chce wraz z nimi ponosić wspólną odpowiedzialność za doradzanie klientom. – W tym celu przygotowujemy serię szkoleń dla sprzedawców oraz jesteśmy gotowi do spotkań z ich klientami – zapowiada Tomasz Korab.